Translate

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 62.

 Wtedy to zrozumiałam. Zakochałam się w nim. Niezaprzeczalnie, bez pamięci i do utraty tchu. Czułam się przy nim taka bezpieczna i szczęśliwa. Powoli wstaliśmy z łóżka, umyliśmy się po kolei i zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli przy stole i próbowali się rozbudzić przy szklankach kawy.
- Cześć wszystkim - powiedział Bartek.
- Patrzcie tylko, jacy wypoczęci - zaśmiał się Karol.
- Nie wypoczęci, a po prostu szczęśliwie zakochani - odpowiedziała Hania. Uśmiechnęłam się do niej i pocałowałam Kurka w usta. Śniadanie minęło nam bardzo przyjemnie na rozmowach i pysznym jedzeniu. Około pierwszej wszyscy zaczęli się rozjeżdżać.
- To była świetna impreza! Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć - powiedział Aleks żegnając nas przy taksówce. Droga do domu siatkarza szybko nam zleciała. Dzień wcześniej zostawiłam u niego ubranie na dzisiaj, więc po kąpieli przebrałam się w ciemne jeansy, kremowy sweter, a włosy związałam w warkocza. Nie było zbyt wiele czasu, więc Bartek się nie golił, wskoczył w jeansy i czarny sweter. Zebrałam wszystko co tutaj miałam i pojechaliśmy do Ani i Roberta, gdzie czekali na nas z obiadem. Na podjeździe siatkarz zgasił silnik, ale nie wysiadał, więc na niego spojrzałam.
- Za trzy dni wyjeżdżasz, prawda? - zapytał ze smutkiem w oczach.
- Tak.. - odpowiedziałam powstrzymując łzy. Tak bardzo nie chciałam myśleć o tym, jak daleko od siebie będziemy.
- W takim razie pojutrze zapraszam cię na specjalną kolację.
- Dobrze - powiedziałam całując go delikatnie w usta. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy na umówiony obiad. Nic specjalnie nie zmieniło się w atmosferze od wczoraj. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Bartek dobrze czuł się w towarzystwie mojej rodziny, wszyscy bardzo go polubili. Po dziesiątej pojechał do domu. Ja za to się umyłam i położyłam do łóżka. Zanim zasnęłam porozmawialiśmy chwilę przez telefon, a później zmęczenie wygrało i zasnęliśmy. Tej nocy niestety osobno, ale musiałam się przyzwyczajać.
 Następnego ranka obudził mnie jak zawsze Antek wskakujący na moją kołdrę. Pożartowaliśmy, a później opanowaliśmy kuchnię. Na śniadanie zrobiliśmy naleśniki, a że mały miał ochotę na jakieś ciastka, zrobiliśmy szybkie kokosanki oraz sernik. Tak właśnie zleciał nam czas do południe, w międzyczasie dzwonił Kurek, mówiąc, że wybiera się na trening, a wieczorem zabieram mnie i młodego do kina. Po obiedzie za namową Antka poszliśmy na plac zabaw, ponieważ była piękna pogoda. Gdy tylko tam dotarliśmy zauważyłam, że jest całkiem sporo dzieci. Mój siostrzeniec szybko wypatrzył Madzię, swoją ulubioną koleżankę z klasy. Bawili się razem, a do mnie na ławkę dołaczył Marcin, brat Madzi.
- Co słychać? Dawno was tutaj nie widzieliśmy - zagadnął chłopak.
- Tak się złożyło, że nie było kiedy. Moi rodzice przyjechali, Antek trochę czasu spędzał z dziadkami.
- No to wszystko jasne.
 Pogadaliśmy około godziny, po czym Antek z Madzią uznali, że jest za zimno na dalszą zabawę. Rozeszliśmy się więc każdy w swoją stronę, a mały po drodze dowiedział się o kinie wieczorem. Bardzo się ucieszył, bo lubił Bartka. Gdy wróciliśmy wszyscy byli już w domu, obiad na stole, a nasze wypieki stały przygotowane jako deser. Zjedliśmy na spokojnie, Antek opowiedział im o placu zabaw, o tym, że idziemy do kina i ogólnie strasznie dużo opowiadał. Około dziewiętnastej, gdy graliśmy w jakieś gry przyjechał po nas Bartek. Wszedł na chwilę, żebyśmy mogli się ubrać i pogadał z moim tatą. Widać było, że się polubili, co mnie bardzo cieszyło.


***
Ups, jeden dzień opóźnienia, ale wybaczycie nie? ;)

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 61.

 Trwały dyskusje na całego, z tym, że towarzystwa się pomieszały. Bartek widząc Lenę szybko usiadł na krześle i pociągnął mnie na swoje kolana. Ja zaczęłam się śmiać i pocałowałam go w usta. Tak, żeby zobaczyła, że on jest mój. Tak mu się spodobało, że nie chciał mnie wypuścić z ramion. Po czym usłyszałam jego szept do mojego ucha :
- Dokończymy w pokoju.
 Klepnęłam go w ramię i cmoknęłam w policzek. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy w większym towarzystwie jeszcze około godziny, ale później wszyscy uznali, że są zmęczeni i idziemy spać. Rozeszliśmy się po pokojach, a gdy zamknęłam za sobą drzwi Kurek się na mnie rzucił i mocno przytulił.
- Wariaaacie! - pisnęłam ze śmiechem. Chłopak tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej i wziął mnie na ręce. Całując położył mnie delikatnie na łóżko. Zarzuciłam ręce na jego szyję ciesząc się bliskością siatkarza.
- Jak ja bez ciebie wytrzymam - powiedział kładąc się obok. Widziałam prawdziwy smutek w jego oczach. Oparłam dłonie na jego klatce piersiowej i zapatrzyłam się na niego. Chciałam zapamiętać tą twarz najlepiej jak się dało. Palcem wskazującym pogładziłam policzek Bartka, na co zareagował jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Takiego właśnie cię zapamiętam - powiedziałam.
- Jakiego? - zapytał.
- Szczęśliwego, z malutkimi oczkami od szerokiego uśmiechu.
- To wszystko dzięki tobie. To twoja uśmiechnięta twarz, twoje podejście do życia, twoja obecność w moim życiu sprawiają, że jestem szczęśliwy. Jesteś dla mnie na prawdę ważna. To co jest między nami jest ważne i boję się, że cię stracę.
- Nie stracisz - powiedziałam gładząc go po głowie i całując w usta. - Postanowiłam, że jeśli tylko dostanę się na studia w Bełchatowie, to właśnie tutaj będę się uczyć. Będę tuż obok ciebie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - powiedział przytulając mnie strasznie mocno. Gdy uświadomiłam sobie, że za trzy dni muszę wracać do Warszawy zrobiło mi się smutno. Nie chciałam wyjeżdżać, nie chciałam żeby dzieliła nas tak duża odległość. Przytulona do siatkarza Zasnęłam nie wiem kiedy, ostatnie co pamiętałam był buziak zostawiony przez niego na czubku mojej głowy. Spałam spokojnie, otulona silnymi ramionami Bartka. Przebudziłam się nadal ułożona na umięśnionej klatce piersiowej chłopaka. Powoli podniosłam głowę i spojrzałam na twarz śpiącego siatkarza. Wyglądał uroczo, więc nie chcąc go budzić przytuliłam się z powrotem. Na korytarzu słychać było jakieś szepty i tupot chodzących po dywanie ludzi. Niestety mój odpoczynek przerwał dzwoniący telefon. Wiedziałam, że nie uda mi się nie obudzić Bartka, ale mimo wszystko próbowałam jak najszybciej odnaleźć komórkę.
*Słucham? - powiedziałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
*Ooo, cześć Gośka, mama z tatą uznali, że zostają do końca ferii, więc nie będziesz musiała się tułaczyć pociągiem. Oczywiście pytają, czy będziecie dzisiaj z Bartkiem na obiedzie, czy może wolicie te ostatnie dni spędzić tylko we dwoje? - usłyszałam po drugiej stronie głos Anki.
*Wiesz co, ja ci jeszcze oddzwonię, bo nie wiem jak się tutaj wyrobimy i tak dalej.
*No jasne! Rozumiem, mówiłam im, żeby zadzwonić później, ale się uparli to dzwonię.
*Okej, ale tak jak mówię, dam ci znać jeszcze.
*Dobra, w takim razie nie przeszkadzam, bądźcie grzeczni.
*Paa!
 Odłożyłam telefon na stolik i wróciłam do łóżka. Wydawało mi się, że siatkarz nadal śpi, ale gdy tylko dotknęłam głową jego ramienia szybko mnie objął.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptał mi do ucha, a na moich ustach złożył długi i namiętny pocałunek. Nie chciałam żeby przestawał, było mi tak cudownie.


Aleczek ;)

***
Przepraszam za tak długą nieobecność. Dużo nauki mam, do tego remont, przeprowadzka i całe szaleństwo w około.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. A od dzisiaj będę dodawać każdy kolejny co czwartek ;)