Translate

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 61.

 Trwały dyskusje na całego, z tym, że towarzystwa się pomieszały. Bartek widząc Lenę szybko usiadł na krześle i pociągnął mnie na swoje kolana. Ja zaczęłam się śmiać i pocałowałam go w usta. Tak, żeby zobaczyła, że on jest mój. Tak mu się spodobało, że nie chciał mnie wypuścić z ramion. Po czym usłyszałam jego szept do mojego ucha :
- Dokończymy w pokoju.
 Klepnęłam go w ramię i cmoknęłam w policzek. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy w większym towarzystwie jeszcze około godziny, ale później wszyscy uznali, że są zmęczeni i idziemy spać. Rozeszliśmy się po pokojach, a gdy zamknęłam za sobą drzwi Kurek się na mnie rzucił i mocno przytulił.
- Wariaaacie! - pisnęłam ze śmiechem. Chłopak tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej i wziął mnie na ręce. Całując położył mnie delikatnie na łóżko. Zarzuciłam ręce na jego szyję ciesząc się bliskością siatkarza.
- Jak ja bez ciebie wytrzymam - powiedział kładąc się obok. Widziałam prawdziwy smutek w jego oczach. Oparłam dłonie na jego klatce piersiowej i zapatrzyłam się na niego. Chciałam zapamiętać tą twarz najlepiej jak się dało. Palcem wskazującym pogładziłam policzek Bartka, na co zareagował jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Takiego właśnie cię zapamiętam - powiedziałam.
- Jakiego? - zapytał.
- Szczęśliwego, z malutkimi oczkami od szerokiego uśmiechu.
- To wszystko dzięki tobie. To twoja uśmiechnięta twarz, twoje podejście do życia, twoja obecność w moim życiu sprawiają, że jestem szczęśliwy. Jesteś dla mnie na prawdę ważna. To co jest między nami jest ważne i boję się, że cię stracę.
- Nie stracisz - powiedziałam gładząc go po głowie i całując w usta. - Postanowiłam, że jeśli tylko dostanę się na studia w Bełchatowie, to właśnie tutaj będę się uczyć. Będę tuż obok ciebie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - powiedział przytulając mnie strasznie mocno. Gdy uświadomiłam sobie, że za trzy dni muszę wracać do Warszawy zrobiło mi się smutno. Nie chciałam wyjeżdżać, nie chciałam żeby dzieliła nas tak duża odległość. Przytulona do siatkarza Zasnęłam nie wiem kiedy, ostatnie co pamiętałam był buziak zostawiony przez niego na czubku mojej głowy. Spałam spokojnie, otulona silnymi ramionami Bartka. Przebudziłam się nadal ułożona na umięśnionej klatce piersiowej chłopaka. Powoli podniosłam głowę i spojrzałam na twarz śpiącego siatkarza. Wyglądał uroczo, więc nie chcąc go budzić przytuliłam się z powrotem. Na korytarzu słychać było jakieś szepty i tupot chodzących po dywanie ludzi. Niestety mój odpoczynek przerwał dzwoniący telefon. Wiedziałam, że nie uda mi się nie obudzić Bartka, ale mimo wszystko próbowałam jak najszybciej odnaleźć komórkę.
*Słucham? - powiedziałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
*Ooo, cześć Gośka, mama z tatą uznali, że zostają do końca ferii, więc nie będziesz musiała się tułaczyć pociągiem. Oczywiście pytają, czy będziecie dzisiaj z Bartkiem na obiedzie, czy może wolicie te ostatnie dni spędzić tylko we dwoje? - usłyszałam po drugiej stronie głos Anki.
*Wiesz co, ja ci jeszcze oddzwonię, bo nie wiem jak się tutaj wyrobimy i tak dalej.
*No jasne! Rozumiem, mówiłam im, żeby zadzwonić później, ale się uparli to dzwonię.
*Okej, ale tak jak mówię, dam ci znać jeszcze.
*Dobra, w takim razie nie przeszkadzam, bądźcie grzeczni.
*Paa!
 Odłożyłam telefon na stolik i wróciłam do łóżka. Wydawało mi się, że siatkarz nadal śpi, ale gdy tylko dotknęłam głową jego ramienia szybko mnie objął.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptał mi do ucha, a na moich ustach złożył długi i namiętny pocałunek. Nie chciałam żeby przestawał, było mi tak cudownie.


Aleczek ;)

***
Przepraszam za tak długą nieobecność. Dużo nauki mam, do tego remont, przeprowadzka i całe szaleństwo w około.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. A od dzisiaj będę dodawać każdy kolejny co czwartek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz