Translate

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 59.

 Kurek gładził mnie po ramieniu i gdyby nie to, że Antek wpadł do pokoju krzycząc, że zaraz obiad, pewnie bym zasnęła. Leniwie podniosłam się i usiadłam wyciągając ręce by pomóc siatkarzowi. Zaczął się śmiać, ale chwycił moje dłonie. Gdy już siedział ucałował mnie mocno w usta. Z początku byłam w sporym szoku, ale chwilę później odwzajemniła pocałunek. Chłopak pierwszy wstał z łóżka, po czym pomógł mi i nie puszczając mojej dłoni skierował nas w stronę kuchni. Przy stole wrzała dyskusja na nie znany nam temat, więc po prostu się dosiedliśmy. Wszyscy zajęli się nakładaniem sobie pyszności, które przygotowały mama z Anią.
- No to dzieci, jak się poznaliście? - zagadnęła mama mnie i Bartka. Spojrzeliśmy po sobie i oboje szeroko się uśmiechnęliśmy.
- Na treningu - powiedział siatkarz.
- Oczywiste - dodałam całując go w policzek.
- Jeny, Tadziu, pamiętasz jak my byliśmy tacy młodzi? - zapytała mama tatę.
- Pewnie, że pamiętam. Byłaś równie piękna jak dzisiaj, miałaś ewentualnie kilka siwych włosów mniej - odpowiedział mężczyzna,
- Kilka? Chyba kilkadziesiąt czarusiu - odpowiedziała łapiąc jego dłoń leżącą na stole obok niej. Tata podniósł obie dłonie i ucałował wierzch dłoni mamy. Obie z Anią jak zwykle się rozczuliłyśmy. Byłam szczęściarą, że moi rodzice po tylu nawet latach aż tak się kochali, a co najważniejsze nadal to sobie okazywali. W naszym domu było zawsze mnóstwo miłości, dlatego nie dziwiło mnie, że Ania zbudowała taką samą atmosferę dla swojego syna. Spojrzałam na Kurka, który przyglądał się rodzicom z nie mniejszą fascynacją co ja czy Anka. Jednak gdy zobaczył że na niego zerkam uniósł kąciki ust jeszcze wyżej i nachylił się żeby mnie pocałować.
 Obiad mijał spokojnie, gdy usłyszałam, że mój telefon znowu dzwoni. Przeprosiłam wszystkich i poszłam w kierunku melodii. Podniosłam komórkę z łóżka i gdy na wyświetlaczu zobaczyłam "Alek" przypomniałam sobie, że jesteśmy na dzisiaj umówieni na imprezę.
- Słucham? - powiedziałam odbierając połączenie.
- Cześć młoda, mam nadzieję, że nie zapomniałaś o naszej szalonej zabawie do białego rana?
- Jasne, że nie! Najpierw w klubie, a później?
- Później jedziemy taksówkami do tego pensjonaciku, gdzie Plina organizował imprezę z okazji przyjazdu siostry.
- Dobra, o której zaczynamy?
- Umawialiśmy się na dwudziestą z barmanami.
- Ok, to tak przyjedziemy.
- Taksówką!
- Dobra, Aleks, widzimy się później.
- No na razie.
 Wróciłam do stołu gdzie rozprawiano o siatkówce, o sezonie reprezentacyjnym i tym podobnym.
- I ty Gosia nie boisz się go tak puścić samego w świat? - zapytała mama gdy usiadłam na swoim miejscu obok chłopaka.
- Ciekawe co by miało się stać? Jedzie ze specjalistami od trenowania, od masaży, nic mu nie będzie jest duży - odpowiedziałam gładząc go po policzku.
- Ale mi nie o to chodziło dziecinko.
- A o co?
- No wiesz .. fanki!
- Ah, to. Nie, jak ma uciec to ucieknie prędzej czy później - powiedziałam odwracając się do Bartka i wystawiając mu język.
- Nigdzie się nie wybieram - odpowiedział całując mnie w czoło.
- To dobrze kochanie. Pamiętasz, że jesteśmy dzisiaj umówieni?
- Tak, pewnie, impreza z siatkarzami.
- Jedziesz się przebrać?
- Tak, wrócę po ciebie po dziewiętnastej, ok? Dziękuję państwu za pyszny obiad, do zobaczenia - powiedział wstając z krzesła i żegnając się z wszystkimi. Wstałam chwilę później i poszłam go odprowadzić do drzwi. Dałam mu całusa i powiedziałam, że ma być taksówką, bo tak zarządził Alek. Wróciłam do stołu i pogadałam jeszcze chwilę z rodzinką, a jak się okazało była już siedemnasta. Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam szafę, myśląc w co by się tu ubrać. Dłuższą chwilę się zastanawiałam, ale w końcu zdecydowałam się na taki zestaw . Wzięłam ubrania i poszłam wziąć prysznic. Piętnaście minut później stałam w szlafroku, z turbanem na głowie i myłam twarz. Następnie wysuszyłam włosy dyfuzorem, żeby loki nabrały formy, przebrałam się i pomalowałam. Powędrowałam do pokoju zapakować torebkę i zauważyłam, że mam jeszcze ponad pół godziny. Wzięłam telefon i poszłam do salonu gdzie rodzinka oglądała film.
- Wooow, Gosia! - powiedział Robert gdy usiadłam na fotelu. Antek zaraz wskoczył na moje kolana i się przytulił.
- Uważaj ślicznotko bo dziecko ci zaśnie - dodała Ania.
- Spokojnie, damy radę, nie mały? - odpowiedziałam zagadując chłopca, który pokiwał mi głową. Siedziałam z nimi oglądając jakiś film przygodowy, gdy Bartek puścił mi strzałkę. Uściskałam wszystkich i powiedziałam, że wracam jutro. Ubrałam kurtkę, buty i wyszłam w ciemny wieczór. Kurek czekał na mnie oparty o furtkę i szeroko się uśmiechając. Ucałowałam go w usta i weszliśmy do taksówki. Dziesięć minut później wysiedliśmy pod klubem. Nie było kolejek, co oznaczało, że zamówili cały lokal na ten wieczór, ale w sumie się nie dziwiłam. Kto by chciał w wolny wieczór, gdy idzie się pobawić być obleganym przez szalone fanki. Weszliśmy do środka gdzie powoli słyszało się muzykę. W szatni oddaliśmy kurtki i zostaliśmy pokierowani na salę główną gdzie wszyscy już czekali.

Łukasz "Ziomek" Żygadło ;)

2 komentarze:

  1. Hmmm... Mam nadzieję, że na imprezie będzie się dużo działo między Gosią a Kurkiem :) Oby tylko ten kucharz nie pomieszał jej w głowie ;)
    Jak zawsze pięknie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super :)
    kiedy bedzie nastepny ? :D

    OdpowiedzUsuń