Translate

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 58.

 Zaparkowaliśmy pod domem, wysiedliśmy i poszliśmy za ręce do środka. Antek już od wejścia się na nas rzucił. Gdy ja zdejmowałam kurtkę wisiał na Bartku, później się zamienił. Do salonu wkroczyliśmy w trójkę, a na stole stało już wino.
- No dzień dobry państwu - powiedziała mama wstając i obejmując najpierw mnie, później siatkarza. Tata wobec mnie zrobił to samo co mama, ale z Bartkiem podał sobie ręce, jak na mężczyzn przystało. Wiedziałam, że to jedynie taka postawa, ale ojciec od zawsze był skryty, nie sposób było odczytać co czuje. Zasiedliśmy na kanapie, a rodzice opowiedzieli jak spędzili urlop w górach. Pokazali nam wszystkie zdjęcia, rozdali prezenty. Tak jakby dopiero wrócili, no ale w sumie wczoraj nie było kiedy opowiadać. Ania dostała piękny naszyjnik z pereł, Antek śmieszną czapkę i grę planszową, Robert sweter, a ja ulubione perfumy.
- Dla ciebie Bartku niestety nic nie mamy - powiedziała zakłopotana mama.
- No jak to nie - odezwał się mój szwagier. - Przecież te perfumy są dla dwojga - zaczęliśmy się wszyscy śmiać. - Zawsze jak Gosia się nimi popsika będzie chłopak na nie skazany. 
 Wzięłam flakonik do ręki, popsikałam szyję i zaciągnęłam się zapachem.
- Ooo, już go kokietuje - dodała Anka. Spojrzałam na Bartka, powąchał moją szyję i szeroko się uśmiechnął.
- Bardzo ładny zapach - powiedział, za co pocałowałam go w usta.
 Chwilę później usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Przeprosiłam wszystkich i poszłam odebrać do holu.
- No cześć, Julka, co tam? - powiedziałam.
- Ty lepiej raz, dwa, trzy odpalaj lapa! Wysłałam ci link do arcyważnej strony, którą musisz zaraz zobaczyć - usłyszałam w odpowiedzi.
- Ale..
- Żadnych ale, włączasz laptopa i oglądasz.
- Bartek jest u mnie.
- Tym lepiej, zobaczycie oboje - po tych słowach poszłam w kierunku swojego pokoju, bo mnie zaciekawiła.
- No ale rodzice też są.
- Już o tym wiedzą.. Zaraz, już go przedstawiasz rodzicom?! W jakim wy tempie idziecie w tym związku?!
- Julka! Rodzice wracając z gór zajechali do Bełchatowa i Bartek został zaproszony na kolację.
- Dobra, dobra. Masz już tego lapa włączonego?
- No za momencik, już się włącza, zaraz będzie.
- No to od razu odpal fejsa, masz tam linka.
- Włączam, loguję się, dobra, mam. Otwieram.. Czekaj.
- No czekam, czekam..
- O jezuniu! "Nowa dziewczyna Bartka Kurka" ?! Kuuuurek!
- To ja zadzwonię później, pa mała.
 Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i poczekałam na chłopaka czytając powoli informacje zawarte na stronie oraz przeglądając zdjęcia, na których szliśmy za rękę, całowaliśmy się i wychodziliśmy z jego kamienicy.
- Co jest piękna? - zapytał wchodząc do pokoju siatkarz. Odwróciłam w jego stronę laptopa i czekałam na jego reakcję. Przysiadł na skraju łóżka i zaczął czytać artykuł. Gdy zjechał do zdjęć na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Czemu się uśmiechasz?! - zapytałam zamykając laptopa.
- No bo ładnie wyszliśmy, nie wiedziałam, że taka ładna z nas para.
- Nie denerwuje cię to, że jakieś plotkarskie strony o nas piszą?
- Myślałaś że tego unikniemy? Kochanie, jesteś dziewczyną Bartka Kurka, siatkarza polskiej reprezentacji mężczyzn. Jestem chcąc nie chcąc osobą publiczną.
- No dobra, rozumiem. Nie przywykłam po prostu do oglądania siebie w internecie, na stronach plotkarskich.
- Będziesz miała na to jeszcze mnóstwo czasu - powiedział przytulając mnie mocno.
 Znowu zadzwonił mój telefon, tym razem Hania.
- Hej, Kurkowa, widziałam wasze piękne zdjęcia na tej stronce. Wiesz, że właśnie Bartek stracił setkę albo i kilka tysięcy "hot" fanek? -powiedziała zadowolona gdy odebrałam.
- Jak ty mnie nazwałaś?
- Tylko tyle przyswoiłaś z tej całej wypowiedzi? Hahaha, ja nie wiem co wy tam robicie, ale oby nie było z tego jeszcze małych Kureczek.
- Hanka!
- Co, co powiedziała - wtrącił się Bartek.
- Powiedziała, że mamy na razie nie robić małych Kureczek.
 Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, po czym przyjmujący zabrał mi komórkę i powiedział :
- Nic nie obiecuję, strasznie ciężko mi się powstrzymać.
- To wy chyba gromadkę spłodzicie jak już zamieszkacie razem! - powiedziała na tyle głośno, że usłyszałam. Spojrzałam na Bartka, który zrobił zaraz uśmiechniętą minę i uniósł kciuk do góry.
- Zwariowałeś?! Nie będę tyle na porodówce leżeć! - odpowiedziałam dając mu kuksańca w żebra.
- No jak to nie? Będziemy później mieli "tupot małych stóp". Nie podoba ci się taka wizja? - zapytał obejmując mnie czule i całując chwilę później w obojczyk. Przeszedł mnie szybki dreszcz co nie uszło jego uwadze bo szeroko się uśmiechnął i powtórzył czynność.
- Ej! Ale rozłączcie się najpierw - zawołała Hanka, o której już zapomnieliśmy. Zaczęłam się śmiać po czym pożegnałam dziewczynę i rzuciłam komórkę na łóżko. Odwróciłam się do przyjmującego, który leżał na kołdrze i poklepał miejsce obok siebie. Długo nie musiał mnie prosić, bo uległam i wtuliłam się w jego tors.

***
Przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam jakąś blokadę. Mam nadzieję, że dzisiejsza wena pozwoli mi na to, żeby napisać od razu poniedziałkowy rozdział ;)
A tu macie świra Bartka z Rudym Kojotem ;D

2 komentarze:

  1. No już myślałam, że dodasz, gdy sobie pojadę i będę 2 tygodnie bez internetu :(
    Rozdział cudowny, biorę się za mój :D :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny :) nie mogłam się doczekać..."tupot małych stóp" -hahahah...uwielbiam twoją twórczość, ale to już wiesz ... :*/ Kari

    OdpowiedzUsuń