Translate

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 50.

 Spałam sobie smacznie, śniąc o wymarzonej kuchni, gdy nagle poczułam ciężar na swoim ciele. Opornie zaczęłam otwierać oczy i zobaczyłam, że leży na mnie Antek. Udawałam, że mnie nie obudził, a on skoczył na mnie jeszcze raz. Wtedy ja szybko się podniosłam, chwyciłam go w ramiona, położyłam na łóżku i zaczęłam gilgotać. Zaczął się śmiać jak opętany i krzyczeć żebym przestała. Po chwili dałam się namówić i go puściłam, a on dalej leżał.
- Ciociu, kiedy Bartek nas odwiedzi? - zapytał po jakimś czasie.
- Nie wiem kochanie, jak chcesz możesz później do niego zadzwonić i zapytać - odpowiedziałam uśmiechając się.
 Spojrzał na mnie i pokiwał głową. Poszliśmy  powoli do kuchni, gdzie siedzieli już Ania i Robert. Na stole były tosty, sok pomarańczowy i sałatka warzywna.
- Cześć dzieciaki - powiedział Robert, a my zasiedliśmy do posiłku.
 Zjedliśmy w ciszy oglądając bajki. Gdy skończyłam pozbierałam wszystkie talerze i zaczęłam zmywać, Antek pobiegł do swojego pokoju, a jego rodzice siedzieli oglądając wiadomości. Gdy kończyłam płukać mały wpadł do kuchni z moim dzwoniącym telefonem. Szybko wytarłam rękę o spodnie i zabrałam od niego przedmiot. Na ekranie widniał napis : Łukasz.
- Słucham? - zapytałam odbierając.
- No hej, tak pomyślałem, że może jakbyś miała chwilę to poszlibyśmy na spacer? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jasne, o której i gdzie?
- No tak za dwie godziny, mogę po ciebie zajechać jak chcesz.
- Pewnie, tu obok mamy lasek więc mi pasuje.
- Ok, adres wyślij mi sms i widzimy się później.
- Pa.
 Gdy się rozłączył wpisałam adres i wysłałam chłopakowi. Wróciłam do kuchni i dokończyłam zmywanie. Czułam, że Ania chce o coś zapytać, ale Robert jeszcze tam siedział.
- Dobra, lecę na trening. Gosia wpadniesz później? - zagadnął mnie szwagier.
- Nie, dzisiaj raczej nie - odpowiedziałam patrząc na nich i wycierając ręce tym razem w ręcznik.
- Pokłóciłaś się z Bartkiem? - zapytała Ania. Jej mąż szybko ulotnił się z kuchni.
- Nie.
- Więc dlaczego nie idziesz? Rozstaliście się?
- W wywiadzie pracujesz? - zaczęłam się śmiać.
- Nie, po po prostu się o ciebie martwię. Widziałam jacy szczęśliwi jesteście.
- Hania rozmawiała z nami i uznaliśmy, albo raczej ja, że na razie zostaniemy przyjaciółmi, i będziemy się poznawać każdego dnia, powoli.
 Chwilę nic nie odpowiadała po czym wstała z krzesła i mnie przytuliła.
- Anka, spokojnie, nie rozpaczam. To ja tego chciałam, on powiedział, że się nie podda i będzie walczył.
- Oj siostrzyczko. To w takim razie z kim ty się umawiałaś?
- Z Łukaszem.
- Kto to?
- Kolega od garów.
- Słucham?
- Wczoraj go poznałam, gdy poszliśmy z Danielem do kuchni. Zaczęłam z nimi gotować, później tańczyliśmy, śmialiśmy się i tak dalej.
- To przez niego zerwałaś z Bartkiem?
- Nie, Anka, to przez nikogo, uznałam, że Hania ma rację i za szybko postawiliśmy przed sobą takie zobowiązania.
- No dobra, nie naciskam więcej, oby wyszło wam to na dobre - dodała wychodząc z kuchni. Dokończyłam zmywać i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyłączyłam strumienie wody wytarłam ciało miękkim ręcznikiem, a później umyłam twarz ukochanym żelem, następnie posmarowałam ją kremem nawilżającym. Ubrałam się w szlafrok i powędrowałam do pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam się zastanawiać w co ubrać. W ciemnych jeansach i szarej bluzie kangurce poszłam zobaczyć jaka jest temperatura. Było tylko minus dwa, więc strój mi pasował. W łazience wysuszyłam włosy, wmasowałam w nie jedwab i związałam w warkocza. Spojrzałam na zegarek i miałam jeszcze piętnaście minut. Wyszłam w więc z łazienki i poszłam do kuchni, żeby wypić kakao.
- Gosieńko my z Antkiem lecimy do mojej koleżanki, poradzisz sobie sama? - zagadnęła Anka.
- No pewnie, lećcie! - odpowiedziałam a ich zaraz nie było. Zrobiłam kakao i nastawiłam wodę na herbatę. Poszperałam po szafka i zaczęłam wymyślać co można z tego zrobić. W tym samym momencie mój telefon zaczął dzwonić.
- Hej - usłyszałam głos Łukasza.
- No cześć - odpowiedziałam.
- Możemy wyjść już?
- Jasne, tylko wiesz co, wpadaj może tutaj, dopiero co zrobiłam sobie kakao.
- No dobra, to chwilka, moment - usłyszałam dzwonek do drzwi - jestem.
 Zaczęłam się śmiać i nie rozłączając się poszłam otworzyć drzwi. Dopiero gdy ujrzałam go w czarnej kurtce, brązowych butach za kostkę i szarych rękawiczkach, a w nich pudełeczko rozłączyłam się.
- A to co? - zapytałam patrząc zdezorientowana.
- Rogaliki, pomyślałem, że musisz spróbować moich - odpowiedział wchodząc do domu. - Do kakao będą w sam raz.
 Zdjął kurtkę i buty, a ja zaprowadziłam go do kuchni, gdzie przygotowałam drugi napój. Usiedliśmy na przeciwko siebie i otworzył pudełeczko. Moim oczom ukazały się idealnie spieczone rogaliki. Gdy pierwszy wylądował w moich ustach wiedziałam, że naładowany jest czekoladą.
- Pyszne - powiedziałam między kęsami. Odpowiedział mi uśmiechem nie odrywając ode mnie wzroku.

***
No to mamy rozdział 50 ; ) Poproszę 5 komentarzy, dacie radę? ; )

2 komentarze:

  1. Mam nadzieje, że się ułoży pomiędzy Gosią a Bartkiem ;) czekam na następny rozdział, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Jak dla mnie, to Gosia zaplątała się w duży trójkąt miłosny i sama nie wie, co czuję. No bo, jeśli się kocha, to nie zostaję się przyjaciółmi, dlatego, że ludzie się nie znają ;)

    R :*

    OdpowiedzUsuń