Pięć minut później wysiedliśmy z auta pod restauracją. Bartek chwycił mnie za rękę i weszliśmy do budynku. Miła kelnerka zaprowadziła nas do stolika, przy którym siedziała już cała reszta rodzinki. Chłopak wręczył po bukiecie Ani i mojej mamie. Kobiety były mocno zaskoczone, ale równie mocno szczęśliwe. Kelnerka przyniosła trzy wazony z wodą, żebyśmy miały do czego włożyć kwiaty. Rozmawialiśmy o wszystkim, żartowaliśmy, a Kurek prawie cały czas trzymał moją dłoń. W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon, więc przeprosiłam wszystkich i odeszłam kawałek od stolika.
- Słucham? - odezwałam się do słuchawki.
- Hallo Gosia - usłyszałam głos Alka.
- Cześć Alek - kontynuowałam po angielsku.
- Chciałem zapytać czy nasz jutrzejszy wypad na imprezę jest aktualny?
- No pewnie, że tak! Trzeba porządnie uczcić wasze zwycięstwo!
- Świetnie, to gdzie i o której?
- Jeszcze nie wiem, pogadam z Bartkiem i jak coś wymyślimy to dam ci znać.
- Wiedziałem, wiedziałem, że wy znowu będziecie razem. Doskonale do siebie pasujecie.
- Dobra Alek, pogadamy jutro, bo jesteśmy akurat na obiedzie rodzinnym.
- Ok, to już nie przeszkadzam i czekam na informacje, pa.
Chłopak się rozłączył, a ja wróciłam do stolika.
- Kto dzwonił? - zapytał Bartek.
- Alek - odpowiedziałam upijając łyk wina.
- Co chciał?
- Pytał czy jutrzejszy wypad na imprezę jest aktualny.
- Jaki wypad?
- No umówiliśmy się na tym spotkaniu u Daniela.
- A tak, chłopacy coś wspominali.
- Dokładnie, masz jakiś pomysł, gdzie pójść?
- No pewnie, jest jedno fajne miejsce, gdzie zawsze chodziliśmy, a dawno nas tam nie było - powiedział szeroko się uśmiechając.
- W takim razie poinformujesz chłopaków dzisiaj wieczorem.
W odpowiedzi dał mi całusa w nos. Siedzieliśmy w restauracji około trzech godzin zajadając się pysznymi daniami. Później przenieśliśmy się wszyscy do domu, gdzie napiliśmy się wina, plotkując i oglądając bajki z Antkiem. Gdy maluch padł zmęczony zanieśliśmy go z Bartkiem do łóżka. Mój ukochany posiedział z nami do dwudziestej trzeciej po czym uznał, że jedzie do swojego mieszkania.
- Mogę spać u ciebie? - zagadnęłam go gdy ubierał już buty. Spojrzał na mnie zaskoczony, a po chwili na jego twarzy zawitał dziwny uśmieszek.
- Pewnie, że możesz - odpowiedział.
- To poczekaj, tylko spakuję kilka rzeczy.
Pobiegłam do swojego pokoju i wrzuciłam do torby jakąś bluzę i jeansy na jutro, kosmetyczkę, a później zabrałam kosmetyki z łazienki.
- Ja idę spać do Bartka, żeby rodzice mieli cały pokój dla siebie - powiedziałam stając w salonie.
- Ależ nie trzeba, kochanie.. - zaczęła mama.
- Idź, idź mała - przerwała jej jednak Anka z głupim uśmiechem. Pokręciłam tylko głową i ucałowałam wszystkich na pożegnanie. Ubraliśmy oboje kurtki, chłopak owinął mnie szalikiem, krzyknął "dobranoc" w głąb domu i wyszliśmy w czarną, gwieździstą noc.
- Hania z Karolem nie będą mieli nic przeciwko, że u was nocuję? - zapytałam gdy byliśmy już w samochodzie.
- No co ty. Zresztą ich nie ma, wracają dopiero jutro.
Droga minęła nam w ciszy, bo powoli zasypiałam. Właściwie przysnęło mi się, ale gdy Bartek otworzył drzwiczki z mojej strony przebudziłam się dzięki chłodnemu powietrzu.
- A już myślałem, że będzie okazja zaniesienia królewny na rękach na górę - powiedział biorąc ode mnie torbę.
- No niestety mój królewiczu, innym razem - odpowiedziałam całując go w usta. Zamkną samochód, wziął mnie za rękę i poszliśmy na górę. Bartek pierwszy wziął prysznic, a ja w tym czasie pooglądałam komediowe seriale. Jednak gdy nadeszła już moja kolej, gdy wytarłam się ręcznikiem zauważyłam, że kompletnie zapomniałam o czymś do spania. Wzięłam szlafrok podpisany imieniem siatkarza i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki.
- Bartuś, mógłbyś dać mi jakąś koszulkę i spodenki? Bo zapomniałam rzeczy na noc - zagadnęłam go siadając mu na kolanach. Jego mina - bezcenna. Próbowałam powstrzymać śmiech i zachować poważny wyraz twarzy. Nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu do ucha "szybciutko kochanie, bo marznę". Nim się zorientowałam leżałam na kanapie, tuż pod tym wielkoludem, który całował mnie namiętnie i łapczywie. Odwzajemniałam jego pocałunki wkładając mu ręce pod koszulkę. Jego rączki wylądowały pod szlafrokiem. Gładził moje nagie uda, co spowodowało ciarki na całym ciele. Jednak tuż przed pośladkami się zatrzymał, oderwał nasze usta, spojrzał mi w oczy i powiedział - już się robi kochanie.
Ucałował mnie jeszcze w czoło i już go nie było. Zdezorientowana usiadłam na kanapie i próbowałam uspokoić oddech. Chwilę później siatkarz wrócił z ubraniem w ręce.
- Jesteś niemożliwy - powiedziałam całując go w usta i znikając w łazience.
***
Jest i nowy ;) Mam nadzieję, że się spodoba ;D
A oto i Krzysiu ; )
Ach ten Bartek ! ;) Czekam na nowy i mam nadzieje,że szybciej go dodasz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńrozdziały dodaję co poniedziałek, ponieważ nie wyrobiłabym się częściej ;)
UsuńNo faktycznie jest niemożliwy! Na miejscu Gosi nie darowałabym mu xD
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :)