Translate
wtorek, 5 lutego 2013
Rozdział 43.
Widok był rzeczywiście niesamowity. Za pensjonatem znajdował się staw, otoczony lasem i ławeczkami. Daniel zaczął mi opowiadać, że kiedyś był tu dom jednorodzinny, w którym mieszkała rodzina polska. Było to w czasie drugiej wojny. Ojciec był generałem, matka zajmowała się domem i mieli trójkę dzieci. Najstarsza z dziewczyn właśnie skończyła osiemnaście lat i przez przypadek poznała niemieckiego żołnierza, w którym się zakochała. Ojciec oczywiście nie mógł się dowiedzieć, więc spotykali się potajemnie. Chłopak chciał aby została jego żoną, ale wiedziała, że nigdy do tego nie dojdzie, ponieważ ojciec nienawidził Niemców. Spotykali się dwa, trzy razy w tygodniu. Pewnego dnia jednak chłopak się nie zjawił w umówionym miejscu, dziewczyna rozpaczała kilka dni, myśląc, że zabili go gdzieś na froncie. Dwa tygodnie później jej ukochany zjawił się w drzwiach domu z bukietem kwiatów prosząc o jej rękę. Tak jak dziewczyna się spodziewała, ojciec zaczął krzyczeć, powiedział, że nigdy się na to nie zgodzi. Chłopak z cierpliwością zaczekał aż stary żołnierz się wypowie, później oznajmił, że był jedynie "wtyczką" w niemieckich szeregach, że jest Polakiem, a w dodatku synem dawnego przyjaciele ojca dziewczyny. Mimo, tak prostych wyjaśnień starzec był nie ugięty. Stwierdził, że chłopak musi się najpierw postarać o rękę jego najstarszej córki. Nadeszło lato, chłopak każdego dnia odwiedzał rodzinę, chcąc pokazać jak bardzo kocha swoją wybrankę. Zabierał ją na spacery, pikniki, przynosił prezenty. Pewnego dnia starzec po rozmowie z żoną uznał, że ten chłopak będzie dobrym mężem dla ich córki. Zgodzili się na ślub, który odbył się w ich domu. Młodzi żyli długo i szczęśliwie, mimo zawirowań, które również później los im zafundował, ale o nich Daniel już tak dokładnie nie wiedział. Zadzwonił telefon Daniela, więc postanowiliśmy, że pora zejść na dół. Śmiechy i gwar rozmów można było usłyszeć już na schodach pół piętra. Gdy tylko zjawiliśmy się w drzwiach, zaraz podbiegła do nas jakaś dziewczyna.
- Daaaniel, staruszku - zawołała rzucając mu się w ramiona. Domyśliłam się, że to jego siostra. Uścisnął ją mocno i zaczęli się oboje śmiać.
- Cześć Karola - powiedział wypuszczając ją z ramion. W szpilkach była wyższa ode mnie o głowę, blond włosy miała zaplecione w warkocza, ubrana była w dopasowane jeansy, koszulę i marynarkę.
- A to kto to? Wybacz mi moje maniery, ale dawno nie widziałam się z bratem - zwróciła się do mnie.
- Jestem Gosia - odpowiedziałam podając jej rękę, którą lekko potrząsnęła.
- Pierwszy raz cię widzę w tym towarzystwie, nowa jesteś co nie?
- Można tak powiedzieć.
- Gosia jest szwagierką naszego trenera - dodał Daniel.
- Ah tak, to pewnie masz bliski kontakt z tymi wielkoludami co? - zapytała.
- No czy ja wiem, że taki bliski. Daniel jak myślisz? - obróciłam wszystko w żart i miałam nadzieję, że załapał.
- No to już zależy z którymi - odpowiedział puszczając mi oczko. Oboje zaczęliśmy się śmiać, a na twarzy jego siostry pojawił się wielki uśmiech. - A tak właściwie gdzie ty masz tą swoją koleżankę? - dodał zwracając się do niej.
- Darie? A gdzieś już chodziła, szukała kogo bu tu poderwać - powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu. - O i widzę, że dobrze wybrała - zaczęła się śmiać, a ja skierowałam oczy w tym samym kierunku. Zobaczyłam tam Bartka stojącego ze szklanką soku pomarańczowego, a obok niego tlenioną blondynkę średniego wzrostu, w krótkiej spódniczce i z dekoldem do pępka. No może z tym dekoldem to przesadziłam, ale był spory. Spojrzałam na Daniela, który miał tak samo głupią minę jak ja. Spojrzał na mnie, lekko się uśmiechnął, pokręcił głową i wzruszył ramionami.
- Gosia mogę cię na sekundę porwać? - zapytała Hania, która właśnie do nas podeszła.
- No pewnie, przepraszam was na chwilę - powiedziałam do poprzednich rozmówców i poszłam za dziewczyną.
- Czy ty widziałaś CO przyczepiło się do Bartka? - zapytała gdy zostałyśmy same na korytarzu. Udawała poważną, ale widziałam, że lekko ją ta sytuacja śmieszy.
- No widziałam i co?
- Hmm, bardzo luźno do tej sprawy podchodzisz.
- No a co ja mam zrobić? Iść i pokazać, że jest mój? Przecież ma język, ma mózg, da sobie radę.
- Dobra, tylko uważaj, chłopacy zachwycali się jej atutami - powiedziała zaokrąglając rękami miejsce w okolicach piersi, na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Wiedziałam, że ciebie też to trochę śmieszy.
Powolnym krokiem wróciłyśmy do sali głównej, w której nadal trwały dyskusje. Podeszłam do stolika żeby nalać sobie soku.
- To ty coś z tą Gosią? - usłyszałam kobiecy szept. Zerknęłam jednym okiem i zobaczyłam Daniela rozmawiającego z Karoliną. Chłopak miał właśnie coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo siostra mu przerwała. - Wiesz, ja się cieszę, że w końcu zebrałeś się po Marcelinie, ja ci od samego początku mówiłam, że ona nie jest dla ciebie. Ta wydaje się o wiele milsza, ale na litość boską, ile ona ma lat?! Dwadzieścia? Daniel trochę poszalałeś. - dodała śmiejąc się i szturchając go ręką. Zabrałam kubek i poszłam gdzieś usiąść. W pokoju obok, był mini barek i kominek. Usiadłam koło kominka i się zamyśliłam, ale nie długo byłam sama.
- Hello - zagadnął mnie chłopak, spojrzałam w górę i poznałam po chwili, że to nikt inny, a sam Aleksandar.
- Hi - odpowiedziałam z uśmiechem klepiąc miejsce na kanapie obok siebie. Chłopak chwilkę się zawachał, po czym usiadł koło mnie.
- Coś się stało? - zapytał po angielsku.
- Nie, nie. Chciałam posiedzieć sama, a później kominek mnie zaczarował - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Czy nie będę ci przeszkadzał jeżeli tu zostanę? Obiecuję, że jeżeli nie masz ochotę na rozmowę, możesz milczeć.
Po tych słowach zaczęłam się śmiać, a on zrobił to samo.
- Jak ci się żyje w Polsce? - zapytałam.
- W sumie dobrze, brakuje mi rodziny, ale chłopacy starają się jakoś się mną opiekować.
- No to miło z ich strony. Alek?
- Tak?
- Co robisz w przyszły poniedziałek?
- Nie wiem, mamy pewnie wolne od treningu, a o co chodzi?
- Idźmy do kina! I na dyskotekę. Tak większą grupą. Został mi tydzień ferii i chcę odpocząć jak najlepiej się da.
***
to dzisiaj macie Alka ; )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Co ta Gosia kombinuje...?
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło, ale ja na pewno bym się tak nie zachowała. Podeszłabym do nich i blondynie wydrapała oczy :D
R :*