Translate
czwartek, 21 marca 2013
Rozdział 49.
Siedziałam patrząc na kominek i uznałam, że podobny chciałabym mieć w swoim domku kiedyś. Spojrzałam za okno i zobaczyłam, że już całkiem się ściemnić, więc z ciekawości spojrzałam na zegar. Dziewiętnasta akurat dochodziła. Ciekawa byłam, jak długo te olbrzymy będą chciały imprezować.
- Proszę - pojawił się Łukasz z dwoma kubkami. Wzięłam jeden do ręki, a on usiadł na przeciwko mnie. Spróbowałam i poczułam w buzi odrobinę kokosa otulonego mocno czekoladowym smakiem.
- Mmmm, pycha! - powiedziałam patrząc na niego. Odpowiedział mi szerokim uśmiechem.
- Cieszę się, że ci smakuje.
Siedzieliśmy gadając, ale po jakimś czasie wpadł do pomieszczenia Daniel. Spojrzał na nas oboje, a później wrócił się do głównego pokoju. Zaraz po nim wszedł Aleks i widząc mnie z uśmiechem usiadł na oparciu mojego fotela.
- Co się chowasz? Zatańczyć bym chciał z tobą - zagadnął.
- Starczy powiedzieć - odpowiedziałam z uśmiechem. Serb wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam. Patrząc w oczy Łukasza, który się do mnie uśmiechał poszłam z Alkiem na parkiet. Znowu zaczęło się wariactwo. Co piosenkę miałam innego partnera. Najpierw Atanasijevic, później Winiar, Zati, Daniel, Paweł, a na samym końcu dorwał mnie Łukasz. Tańczyłam w najlepsze, nie myśląc o ciężkiej rozmowie, która mnie czekała. Wiedziałam, że najlepiej, żebym powiedziała mu dzisiaj, ale gdy zobaczyłam go wkurzonego, siedzącego i pijącego kolejnego drinka, wiedziałam, że nic by z tego nie wyszło. Zabolało mnie serce, nie chciałam robić mu przykrości, nie chciałam go ranić. Przeprosiłam Łukasza i podeszłam do Bartka z lekkim uśmiechem na twarzy. Spojrzał na mnie rozkojarzony, ale po chwili się uśmiechnął.
- Dobrze się bawisz? - zapytał z ironią. Cofnęłam się o krok do tyłu. Spojrzał na swoje buty, później wstał z krzesła. - Chcesz pogadać co nie?
- Tak - odpowiedziałam cicho. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju z kominkiem. Nie wiedziałam od czego zacząć, więc stałam patrząc tępo w swoje buty.
- Gosia.. - zaczął chłopak. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami. Czułam do niego.. i to sporo, ale nie umiałam nazwać tych uczuć. Widząc to Bartek po prostu mnie przytulił. - Co się z nami stało?
- Nie wiem - odpowiedziałam wtulając się w niego.
- Z tobą też Hanka gadała?
- Tak.
Zapanowała chwila ciszy i wydawało mi się, że Kurek przytulił się jeszcze mocniej. Oparł swoją brodę, na mojej głowie, myśląc pewnie co teraz. Ja też nie wiedziałam co zrobić.
- Ja się nie poddam - przerwał milczenie po jakimś czasie. Odsunął mnie od siebie kawałek podnosząc przy tym moją brodę, tak abym spojrzała w jego oczy. - Nie poddam się rozumiesz? Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Może Hanka ma rację, może się pośpieszyliśmy. Nie znaczy to jednak, że nie możemy być przyjaciółmi. Najlepszymi na świecie, mówiącymi sobie wszystko, dbającymi o siebie. Nie chcę cię stracić, nie mogę.
Wiedziałam, że mówił to prosto z serca. Chciałam być dla niego podporą, więc pasował mi ten układ. Wspięłam się na palce, szepnęłam mu do ucha "dziękuję" i skradłam mu buziaka, żeby ostatni raz posmakować jego ust.
- A to co? - zapytał z uśmiechem od ucha do ucha.
- To taki ostatni buziak.
- Tymczasowo ostatni.
Uśmiechnęłam się czując, że ma rację. Mi też na nim bardzo zależało i miałam nadzieję, że jak się lepiej poznamy wyjdzie nam to na dobre.
Wróciliśmy na salę gdzie żartowaliśmy, tańczyliśmy, jedliśmy i piliśmy do dwudziestej trzeciej. Później rozpoczął się proces odwożenia do domu. Wszyscy się rozjechali, a ja miałam drugą imprezę w samochodzie. Hanka z Karolem zaczęli śpiewać piosenki z radia, a Bartek chwilami nie mógł opanować śmiechu, zwłaszcza, gdy Kłos zawył niczym kobieta. Wszyscy płakaliśmy ze śmiechu, co czasami przeszkadzało mi w prowadzeniu pojazdu. Gdy stanęliśmy pod ich blokiem, cudowna parka poszła na górę, a ja zostałam z Bartkiem.
- Proszę - powiedziałam podając mu kluczyki do auta.
- A ty jak wrócisz do domu? - zapytał zdziwiony.
- No taksówką a czym.
- Nie żartuj, weź moje auto. Jutro po treningu mi oddasz.
- A jak dojedziecie na trening?
- Spokojnie Karol też ma samochód.
- Aha, no dobra. A o której mam przyjechać?
- O jedenastej. O zgrozo, tak mało czasu na sen - powiedział teatralnie kładąc dłoń na czole.
- Idź ty wariacie. Dobranoc - powiedziałam całując go w policzek.
- Dobranoc ślicznotko.
Wsiadłam do auta i zaczekałam, aż wejdzie do klatki. Gdy byłam w połowie drogi usłyszałam sygnał sms. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Od : Bartek. "Daj znać gdy będziesz bezpiecznie w domu ;)". Zaparkowałam koło bramy i powędrowałam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg swojego pokoju napisałam Bartkowi, że już dotarłam. Wzięłam piżamę i poszłam pod szybki prysznic. Wszyscy już spali, co mnie nie dziwiło bo dochodziła północ. Umyłam się, wysmarowałam balsamem i wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się wygodnie w łóżku, okrywając kołdrą po uszy, ale zaraz musiałam się odkrywać, bo chciałam spojrzeć na telefon. "Masz 2 nowe wiadomość" Otworzyłam skrzynkę odbiorczą, a tam "Dobranoc ;*" od Bartka i sms z nieznanego numeru. "Dziękuję za udany wieczór i pomoc przy wypiekach. Śpij dobrze, Łukasz ;)" Od razu zapisałam numer chłopak i odpisałam mu "Również dziękuję, dobranoc ;)". Odłożyłam telefon i odwróciłam się na drugi bok. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Przepraszam za takie opóźnienie, ale konkursy, sprawdziany i złe samopoczucie, sprawiły, że nie miałam weny. Ale oto jest rozdział 49. Może tym razem mnie zaskoczycie i dacie aż 10 komentarzy? ;)
Jest i Michał "Winiar" Winiarski ;) chyba go tu jeszcze nie było ;P
czwartek, 14 marca 2013
Rozdział 48.
- To dobrze, zobaczysz co się będzie w poniedziałek działo - powiedział Serb z tajemniczym uśmiechem. Już miałam pytać co knuje, ale w tym samym momencie rozległa się muzyka i ktoś porwał mnie do tańca. Jak później się zorientowałam był to zadowolony z życia Zati. Dobrze mi się z nim tańczyło, więc bujaliśmy się tak razem ze trzy piosenki. Parkiet się zapełniał, aż w drzwiach kuchennych pojawili się kucharze. Przeprosiłam Pawła i podeszłam do Łukasza ciągnąc go do tańca. Chwilę się zastanawiał, po czym szybkim ruchem zrzucił fartuch i do mnie dołączył.
- Jak ty świetnie tańczysz - powiedziałam przekrzykując muzykę wprost do jego ucha.
- Dzięki, ty też nie najgorzej - odpowiedział śmiejąc się. Wystawiłam mu język, na co odpowiedział mi tym samy i mocno mną zakręcił. Zaczęłam się śmiać i wpadłam wprost w jego ramiona.
- Odbijany - zaskoczył mnie Bartek szybko łapiąc moją rękę. Odciągnął mnie jakiś kawałek dalej i zaczął ze mną tańczyć. Po trzech kawałkach uznałam, że chyba muszę odpocząć, więc poszłam się napić. Gdy tylko odwróciłam się ponownie przodem do parkietu zauważyłam, że Kurek tańczy z tą blondyną. Kompletnie zapomniałam jak ma na imię, ale w tym momencie jakoś mnie to nie obchodziło. Usilnie chciała zwrócić jego uwagę, ale wyglądał na lekko znudzonego.
- Uważaj, bo ten twój chłopak to chyba bardzo zazdrosny jest - zagadnął mnie Łukasz.
- No, muszę przyznać mu rację - dołączyła się przechodząca Hania.
- Ciekawe o co miałby być zazdrosny - powiedziałam upijając kolejnego łyka. Hania stanęła, popatrzyła na mnie, później znacząco na Łukasza i znów na mnie. Przewróciłam teatralnie oczami, a za nią widziałam jak Bartek zaczyna się ożywiać i tańczyć wesoło z blondynką. Moja rozmówczyni zauważyła, że zmieniłam punkt obserwacji i spojrzała w tym samym kierunku.
- Chodź, musimy chyba pogadać - powiedziała chwytając mnie za rękę i prowadząc do pokoju z kominkiem. - Słuchaj, sytuacja wygląda tak, że nie bardzo wiem co się między wami dzieje. Rano było wszystko, ok. Szczęśliwi, bo razem i tak dalej.. ale od kiedy tu jesteśmy, wy panujecie tutaj jakby osobno. Stało się coś?
Zaczęłam się zastanawiać, co właściwie się zmieniło. Nie chodziło tylko o rozmowę z Karoliną, chociaż może jednak. Namieszała mi w głowie i to konkretnie. Jednak zdawało mi się, że nie tylko to zakłóciło nasz spokój. Na początku zostałam porwana do rozmów przez zawodników Skry, później wylądowałam w kuchni.. Właśnie, kuchnia!
- No Gosia, mi możesz powiedzieć - kontynuowała Hania czekając na reakcję z mojej strony.
- Sęk w tym, że ja sama nie wiem - odpowiedziałam siadając na fotelu. Dziewczyna bez słowa usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.
- Może to jednak za wcześnie na takie zobowiązania, jakie wy sobie postawiliście - powiedziała bardzo cicho. Spojrzałam na nią, a później przed siebie. Zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami. Może miała rację, może to było za szybko. Znaliśmy się nie cały tydzień. Miałam totalny mętlik w głowie. Myśli latały zagłuszając muzykę, a co najdziwniejsze w tym wszystkim pojawił się ktoś jeszcze.
- Co z Łukaszem? - pytanie Hani wyrwało mnie z zamyślenia. Z Łukaszem? Czemu ona pyta o Łukasza..
- Słucham?
- Dobra, rozumiem. Pytania nie było.
Spojrzała na drzwi i powoli się podniosła.
- Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać - odezwała się będąc już w progu. Wiedziałam, że ma rację, ale co ja mogłam mu powiedzieć? I to w dodatku gdy był po kilku drinkach. Leciała jakaś wolna piosenka, a ja stanęła w przejściu, żeby przyjrzeć się tańczącym parom. Zauważyłam Winiara z Dagmarą, Hanię z Karolem, Alka z Ingą i Bartka.. z blondyną. Poczułam lekkie uczucie zazdrości, które w sumie mnie nie zaskoczyło. Zależało mi na nim, ale czułam, że za bardzo się pośpieszyliśmy. Odwróciłam się na pięcie i poszłam po kurtkę. Szybko się ubrałam i wyszłam z budynku. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zauważył, jednak chwilę później drzwi się otworzyły i stanął w nich Łukasz. Dopiero teraz obejrzałam go w całości. Miał na sobie brązowe buty za kostkę, ciemne jeansy i granatowy sweter w paski. Niebieska kurta była rozpięta, a w ręce trzymał czapkę. Gdy mnie ujrzał lekko się uśmiechnął. Usiadł obok mnie na murku i nic się nie odzywał. Pewnie myślał, że wyszłam, bo zdenerwował mnie widok Bartka tańczącego z inną. Nie chciałam wyprowadzać go z błędu, bo w sumie po co. Co go mogło to obchodzić.
- Ładny widok, prawda? - zagadnął po jakimś czasie.
- Owszem, jezioro wygląda ślicznie - odpowiedziałam patrząc przed siebie.
- Chcesz pogadać?
- Nie, ale dzięki. Starczy jak tu ze mną posiedzisz.
Nic nie odpowiedział tylko siedział. Po chwili jednak wstał spojrzał na mnie i nałożył mi czapkę, co wywołało mój przeogromny śmiech. Odpowiedział mi uśmiechem i usiadł z powrotem obok. Oparłam głowę o jego ramię i tak siedzieliśmy nic nie mówiąc. Czułam się przy nim wyjątkowo swobodnie, wiedziałam, że nie muszę niczego udawać. Zawiał chłodny wiatr i się lekko zatrzęsłam.
- Chcesz wracać do środka? - zapytał chłopak.
- No w sumie, możemy iść - odpowiedziałam wstając i podając mu rękę. Złapał ją i udając, że strasznie ciężko mu wstać, podniósł się. Śmiejąc się weszliśmy do budynku, gdzie od wejścia wpadli na nas siatkarze.
- Ooo, jak stylowo - zawołał Alek pokazując na czapkę. Spojrzałam na Łukasza i ponownie zaczęliśmy się śmiać. Zdjęłam kurtkę, a beżową czapkę zostawiłam póki co na głowie.
- Napijesz się czekolady z piankami? - zapytał gdy usiadłam przy kominku.
- Pewnie, pomóc ci w kuchni?
- Nie trzeba, zaraz wracam.
***
Dobra, no to skoro tak dobrze Wam poszło, to podnosimy poprzeczkę. 4 komentarze i będzie kolejny ;)
Tego pana, to chyba nie muszę przedstawiać ;D
środa, 13 marca 2013
Rozdział 47.
- Daniel.. - zaczęłam, ale zaraz mi przerwał.
- Gosia, nie, poważnie. Nic się nie stało, spokojnie. Najlepiej to zapomnij o tym - powiedział słabo się uśmiechając.
- Nie chcę zapominać.. Daniel, ja nie chcę cię krzywdzić.
- No co ty, przecież wszystko się ułoży.
- Daniel..
- Nie, nie. Nie było rozmowy, wracamy na przyjęcie - powiedział i idąc za mną pchał mnie w stronę budynku. Gdy tylko weszliśmy do moich uszy doszły radosne krzyki gwar rozmów. Nadal nie mogłam dojść do siebie. Słowa Karoliny, a później Daniela kompletnie wybiły mnie z rytmu.
- Czy ty kochanie słyszałaś?! - zagadnął Kurek obejmując mnie ramieniem. - Nie ma dzisiaj treningu, czyli możemy imprezować do końca dnia - powiedział szczęśliwy. - Stało się coś? - zapytał jednak widząc moją minę.
- Nie, nie, zmarzłam tylko - odpowiedziałam uśmiechając się, mając w duchu nadzieję, że da się nabrać. Widziałam jak Daniel spojrzał na nas przelotnie i poszedł gdzieś w głąb pomieszczenia. Bartek pomógł mi zdjąć kurtkę, o której już kompletnie zapomniałam. Poszłam za nim do salonu i usiadłam na krześle obok.
- Napijesz się czegoś? - zagadnął.
- Chętnie, soku pomarańczowego - odpowiedziałam, a on poszedł do stolika z napojami. Siedziałam jak zahipnotyzowana myśląc nad tym, czego się dowiedziałam. Przecież to było szaleństwo, absurd.
- Proszę - powiedział Bartek stawiając przede mną szklankę, a jednocześnie wyrywając mnie z zamyślenia.
- Dzięki - odparłam uśmiechając się.
- Tylko tyle? - zapytał, po chwili wskazując swój policzek. Gdy się nachylałam on odwrócił twarz tak, że to nasze usta się spotkały.
- Głupek - zaśmiałam się patrząc mu w oczy.
- Ale cały twój.
Siedzieliśmy i gadaliśmy, żartowaliśmy całą drużyną. Gdy szłam do łazienki zobaczyłam Hanię rozmawiającą z Łukaszem. Czy ona zna tutaj wszystkich przystojniaków? Zaraz, czy ja właśnie pomyślałam, że Łukasz jest przystojny? No dobra, może i jest, no ale to nie zmienia faktu, że jestem z Bartkiem i nie powinnam zwracać uwagi na takie rzeczy. Ale z drugiej strony, jesteśmy tak krótko ze sobą..
- No hej, Gośka, poznaj, to Łukasz.. - zaczęła, a chłopak jej przerwał.
- My się już znamy - powiedział.
- Tak - odpowiedziałam stając obok nich i się uśmiechając.
- A skąd, że tak zapytam? - zagadnęła Hanka.
- Z kuchni - odpowiedzieliśmy jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
- Ale jak to? - to znowu Hania.
- No wiesz, gotowaliśmy sobie w najlepsze, a tu wpadła taka o brunetka szalejąca przy garach, robiąca fantastyczne dania i to z sercem. Miałem szczęście, że dostała miejsce pracy akurat ze mną - powiedział Łukasz, a ja czułam, że się rumienię od tych wszystkich komplementów.
- No dobra, już tak nie przesadzaj - powiedziałam uśmiechając się do niego. - A wy jak się poznaliście?
- Jestem w jednej grupie z Łukasza siostrą - odpowiedziała dziewczyna.
- Aha.
- Noooo, Zośka jest trochę bardziej.. Hania jak to nazwać? - zagadnął Łukasz.
- Roztrzepana - powiedziała dziewczyna i zaczęła się śmiać. Chłopak jej zawtórował i zaraz śmialiśmy się wszyscy.
- Musisz ją poznać, zobaczysz sama. Niebo a ziemia! - śmiał się nadal.
- No pewnie - odpowiedziałam.
- Niestety moje drogie, ale muszę was opuścić. Skoro zostajecie na dłużej to wracamy do kuchni. Jakbyś miała wolną chwilę możesz dołączyć. Na pewno szef się ucieszy - powiedział idąc w stronę białych drzwi.
- Jeśli pożyczysz mi koszulkę, to przybędę! - zaśmiałam a się, a on wskazał kciuki uniesione w górę i szeroki uśmiech.
- Jaką koszulkę? - zapytała Hania.
- Schrup mnie - odpowiedziałam.
- Słucham?
- No bo uznali, że przecież nie mogę w tym gotować, no to Łukasz dał mi koszulkę, którą miał w torbie. Czarna z napisem "schrup mnie".
- Matko - zaśmiała się. - Co za koszulka.
- Co za człowiek.
- No barwny i zdolny. Jadłam jego potrawy. Pychaaa - rozmarzyła się.
- Kto jest pycha? - zagadnął Karol obejmując dziewczynę ramieniem.
- No Hania mówiła o tobie, a o kim by innym - odpowiedziałam. Przeprosiłam ich i poszłam w końcu do łazienki, tak jak miałam w planie od początku. Gdy otwierałam drzwi wychodząc uderzyłam nimi kogoś.
- Jezu, przepraszam - powiedziałam wynurzając się z pomieszczenia i próbując rozpoznać kto jest moją ofiarą.
- Oh, my arm! - zawołał Aleks i zaczął się śmiać.
- To nie jest zabawne, nic ci się nie stało? - zapytałam go dając mu jednocześnie lekkiego kuksańca między żebra.
- No spokojnie, nie bij, nic mi się nie stało - odpowiedział przytulając mnie do siebie. - Co z tym kinem i imprezą w poniedziałek?
- No ja podtrzymuję swoją propozycję. Gadałeś z resztą?
- Pewnie, wszyscy są za, Paweł chyba najbardziej.
- Zatorski? No dobra, też może iść - zaśmialiśmy się oboje.
- Co knujecie? - zapytał Daniel.
- W poniedziałek zamawiamy kino na własność i później imprezujemy. Piszesz się? - powiedział Alek.
- No pewnie - odpowiedział z uśmiechem. - Kto idzie?
- Cała drużyna! - zawołaliśmy z Serbem jednocześnie po czym zaczęliśmy się śmiać.
Reszta dnia minęła na żartach, popijaniu napojów (wiadomo jakich, skoro wszyscy byliśmy pełnoletni). Ja jednak wolałam zostać przy soku. Co jakiś czas zaglądałam do kuchni, żeby pogadać z Łukaszem resztą, ale za każdym razem gdy tylko miałam iść się przebierać do gotowania, ktoś mnie wołał. Raz wymyślili sobie, że gramy w kalambury, później w butelkę, na końcu w pokera. Wszystkie plany świetne, gorzej z wykonaniem. Komuś się znudziło, ktoś nie mógł opanować śmiechu, ktoś ciągle polewał. Impreza z nimi równała się sporym bólem głowy. Mnie to całe szczęście miało jednak ominąć.
- No i jak tam się nasza gwiazda bawi? - zagadnął mnie Alek gdy nalewałam sobie soku.
- Bardzo dobrze, zabawnie jest - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
***
Takie tam zamieszanie ;p 3 komentarze proszę, jeśli chcecie kolejny rozdział.
środa, 6 marca 2013
Rozdział 46.
- No dobra, to zostaw nam swój numer, w okolicach wakacji zadzwonimy - powiedział podając mi rękę i poszedł. Poszłam z Łukaszem do szatni, gdzie się przebrałam i oddałam mu jego koszulkę. Wziął mój numer i wróciłam na salę, gdzie już czekały na mnie Kasia i Inga. Przedstawiłam je chłopakom, którzy chętnie się nimi zaopiekowali. Ja natomiast miałam chwilę, aby wypróbować naszych pyszności i poszukać Bartka.
- No cześć mała - usłyszałam za sobą męski głos i się odwróciłam. Tego głosu nie mogłam nie poznać, był to nie kto inny, a sam Kurek.
- No hej - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Gdzie się podziewałaś? Stęskniłem się.
- W kuchni byłam.
- Gdzie? Dlaczego?
- Chciałam poznać szefa kuchni, który kieruje zespołem wykonującym tak pyszne dania, no i przygarnęli mnie na jakiś czas. Wiesz jak dużo się nauczyłam! Szef był pod wrażeniem moich umiejętności kulinarnych i zaproponował mi pracę u nich.
- No proszę, moja zdolniach - powiedział przytulając mnie i całując w czubek głowy. Wtuliłam się w niego czując zapach jego perfum. Brakowało mi tego przez ten długi czas. - Chcesz iść się przejść? - zapytał odsuwając się lekko, aby spojrzeć na mnie. Pokiwałam głową, po czym odstawiłam talerzyk i poszliśmy po kurtki. Oczywiście tuż przed drzwiami musiała nas wyłapać Hanka :
- A gdzie to gołąbeczki się wybierają? - zapytała.
- Na mały spacerek - odpowiedział Bartek łapiąc mnie za rękę. Wyszliśmy na zalany słońcem ganek, powietrze było mroźne, ale wszystko wyglądało idealnie. Idąc w stronę pięknego stawu, przypomniałam sobie opowieść Daniela. Bartek wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał.
- Coś się stało? - zagadnęłam gdy zbliżyliśmy się do ławeczki.
- Nie, tak tylko się zamyśliłem - odpowiedział odgarniając śnieg z drewna. Usiadł, a ja chciałam zrobić to samo, ale pociągnął mnie tak, że wylądowałam na jego kolanach.
- Co ty robisz? - zaśmiałam się patrząc mu w oczy.
- Ławka jest strasznie zimna, nie chciałem żeby ci pupa zmarzła - odpowiedział uśmiechając się szeroko. Chwyciłam jego twarz w dłonie i lekko musnęłam wargami jego usta. Chłopak był pewien, że to będzie pocałunek, ale ja odsunęłam swoją twarz. - Jesteś nie możliwa - powiedział śmiejąc się i całując mnie w nos.
- Dopiero zauważyłeś? - odpowiedziała zalotnie się uśmiechając.
- Nie, wiem to od dawna.
- Do prawdy? Po czym to poznałeś?
- Miałem przeczucie.
Oboje zaczęliśmy się śmiać, a ja zobaczyła, że w oknie stoi kilka osób.
- Co jest mała? - zapytał obracając się w stronę, w którą ja patrzyłam. - Oooo, chcą przedstawienia? Nie ma sprawy - zaśmiał się. Już miałam mu coś powiedzieć, ale nie zdążyłam. Wstał z ławki podnosząc mnie ze sobą, żeby nie spać chwyciłam go nogami. Zaczął mnie namiętnie całować, co po chwili w całości mnie pochłonęło. Już mnie nie obchodziło, że zrobił to dla popisu, chociaż gdzieś wewnątrz nadal byłam na niego zła. Całował nieziemsko, tym razem bez chwili wahania. Odwzajemniałam pocałunki czując jak na twarzy Bartka pojawia się uśmiech. Gdy się od siebie odkleiliśmy zobaczyłam przeogromnego banana, który po chwili mi się udzielił.
- Ty kompletnie zwariowałeś - powiedziałam gdy nadal mnie trzymał na rękach.
- Owszem, na punkcie pięknej brunetki - odpowiedział całując mnie przelotnie. Czułam, że się rumienię, więc schyliłam się aby schować twarz w szaliku. - Przestań mała, lubię gdy się zawstydzasz - dodał chwytając moją brodę, żeby nasze spojrzenia się zrównały. Pocałowałam go w nos i mocno przytuliłam. Odstawił mnie ostrożnie na ziemię i ruszyliśmy w stronę budynku. Gdy nasze palce się spletły spojrzałam na niego, nadal się uśmiechał. Co najważniejsze nie byle jak, uśmiechał się w sposób przeznaczony tylko dla mnie. Gdy weszliśmy poczułam ciepło otulające moją twarz. Zdjęliśmy kurtki, a Bartka zaraz zawołał Winiar. Poszłam odnieść nasze kurtki, a gdy wracałam na mojej drodze stanęła Karolina, siostra Daniela. Byłyśmy w pokoju z kominkiem, same.
- No, no. Cóż za przedstawienie - powiedziała klaszcząc dwa razy. - Nie powiem, zrobiło to niesamowite wrażenie. Dziewczyny stały wpatrzone w was jak w obrazek zastanawiając się, gdzie zagubiły w swoich związkach tą romantyczność, a chłopacy.. Chłopacy po prostu stali i się przyglądali. Nie wiem jak ty tego dokonałaś małolato, ale oni wszyscy ogłupieli.
- Nie wiem o co ci chodzi - odpowiedziałam starając się, żeby mój głos brzmiał normalnie, bo byłam w ogromny szoku po jej słowach.
- Już nie udawaj takiego niewiniątka - powiedziała przyglądając mi się uważnie. - Ty poważnie nie wiesz co narobiłaś? Pozwól, że ci trochę rozjaśnię sytuację. Nie tylko Bartek na ciebie leci. Zaczarowałaś sobą całą drużynę, całą. Swoją drogą nie wiem czemu, widywałam ładniejsze - przerwała na chwilę. - Chcę tylko, żebyś wiedziała, że jeśli skrzywdzisz mojego brata, to.. No nie powiem, tamto przedstawienie, że niby jesteś jego dziewczyną też było niezłe.
- To nie było żadne przedstawienie, po prostu źle zrozumiałaś fakty - odpowiedziałam.
- No wiesz, nie ciężko było mi się pomylić, on patrzy na ciebie jak na obrazek, co swoją drogą mnie dziwi, myślałam, że po swojej ex zmądrzał, ale jak widać ten mój braciszek ma pecha do dziewczyn.
Próbowałam przetrawić co właśnie zasugerowała. Że niby ja się podobam Danielowi?! Czy to w ogóle możliwe? Jest świetnym kolegą, z czasem może i nawet przyjacielem.
- Co się nie odzywasz? Nie mów, że nie zauważyłaś - zagadnęła mnie blondynka stojąc obok mnie.
- Gosia? Możemy pogadać ? - w drzwiach pojawił się Daniel. Zastanawiałam się tylko ile z tego usłyszał.. Czy to było prawdą.
- Jasne, wydaje mi się, że my już skończyłyśmy, prawda? - zapytałam zwracając się do Karoliny i idąc po swoją kurtkę. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wyszła z pomieszczenia. Ubrałam się, zawinęłam w szalik i powędrowałam z chłopakiem na dwór. Panowała między nami cisz, więc domyślałam się, że słyszał chociaż część tamtej rozmowy. Stanęliśmy dopiero za rządkiem sosen,
- Ile z tamtej rozmowy słyszałeś? - zapytałam patrząc na niego.
- Wystarczająco dużo - odpowiedział oglądając drzewa.
- No i? To co mówiła to prawda? - cisza. - Daniel! Spójrz na mnie i mi odpowiedz - zażądałam. Chłopak
zbliżył się o krok i spojrzał mi w oczy.
- Gosia, ja.. Ja nie chcę między wami mieszać. Zbyt długo przyjaźnię się z Bartkiem.
Zaniemówiłam. On chyba nie mówił serio.
- To znaczy.. - powiedziałam patrząc na niego.
- Tak, Karolina mówiła prawdę, podobasz mi się.
***
Ponieważ kazałam Wam strasznie długo czekać na nowy rozdział, macie trochę dłuższy.. i bardziej zagmatwany :D
No i łapcie Alka na dzisiaj ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)