Translate
środa, 13 marca 2013
Rozdział 47.
- Daniel.. - zaczęłam, ale zaraz mi przerwał.
- Gosia, nie, poważnie. Nic się nie stało, spokojnie. Najlepiej to zapomnij o tym - powiedział słabo się uśmiechając.
- Nie chcę zapominać.. Daniel, ja nie chcę cię krzywdzić.
- No co ty, przecież wszystko się ułoży.
- Daniel..
- Nie, nie. Nie było rozmowy, wracamy na przyjęcie - powiedział i idąc za mną pchał mnie w stronę budynku. Gdy tylko weszliśmy do moich uszy doszły radosne krzyki gwar rozmów. Nadal nie mogłam dojść do siebie. Słowa Karoliny, a później Daniela kompletnie wybiły mnie z rytmu.
- Czy ty kochanie słyszałaś?! - zagadnął Kurek obejmując mnie ramieniem. - Nie ma dzisiaj treningu, czyli możemy imprezować do końca dnia - powiedział szczęśliwy. - Stało się coś? - zapytał jednak widząc moją minę.
- Nie, nie, zmarzłam tylko - odpowiedziałam uśmiechając się, mając w duchu nadzieję, że da się nabrać. Widziałam jak Daniel spojrzał na nas przelotnie i poszedł gdzieś w głąb pomieszczenia. Bartek pomógł mi zdjąć kurtkę, o której już kompletnie zapomniałam. Poszłam za nim do salonu i usiadłam na krześle obok.
- Napijesz się czegoś? - zagadnął.
- Chętnie, soku pomarańczowego - odpowiedziałam, a on poszedł do stolika z napojami. Siedziałam jak zahipnotyzowana myśląc nad tym, czego się dowiedziałam. Przecież to było szaleństwo, absurd.
- Proszę - powiedział Bartek stawiając przede mną szklankę, a jednocześnie wyrywając mnie z zamyślenia.
- Dzięki - odparłam uśmiechając się.
- Tylko tyle? - zapytał, po chwili wskazując swój policzek. Gdy się nachylałam on odwrócił twarz tak, że to nasze usta się spotkały.
- Głupek - zaśmiałam się patrząc mu w oczy.
- Ale cały twój.
Siedzieliśmy i gadaliśmy, żartowaliśmy całą drużyną. Gdy szłam do łazienki zobaczyłam Hanię rozmawiającą z Łukaszem. Czy ona zna tutaj wszystkich przystojniaków? Zaraz, czy ja właśnie pomyślałam, że Łukasz jest przystojny? No dobra, może i jest, no ale to nie zmienia faktu, że jestem z Bartkiem i nie powinnam zwracać uwagi na takie rzeczy. Ale z drugiej strony, jesteśmy tak krótko ze sobą..
- No hej, Gośka, poznaj, to Łukasz.. - zaczęła, a chłopak jej przerwał.
- My się już znamy - powiedział.
- Tak - odpowiedziałam stając obok nich i się uśmiechając.
- A skąd, że tak zapytam? - zagadnęła Hanka.
- Z kuchni - odpowiedzieliśmy jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
- Ale jak to? - to znowu Hania.
- No wiesz, gotowaliśmy sobie w najlepsze, a tu wpadła taka o brunetka szalejąca przy garach, robiąca fantastyczne dania i to z sercem. Miałem szczęście, że dostała miejsce pracy akurat ze mną - powiedział Łukasz, a ja czułam, że się rumienię od tych wszystkich komplementów.
- No dobra, już tak nie przesadzaj - powiedziałam uśmiechając się do niego. - A wy jak się poznaliście?
- Jestem w jednej grupie z Łukasza siostrą - odpowiedziała dziewczyna.
- Aha.
- Noooo, Zośka jest trochę bardziej.. Hania jak to nazwać? - zagadnął Łukasz.
- Roztrzepana - powiedziała dziewczyna i zaczęła się śmiać. Chłopak jej zawtórował i zaraz śmialiśmy się wszyscy.
- Musisz ją poznać, zobaczysz sama. Niebo a ziemia! - śmiał się nadal.
- No pewnie - odpowiedziałam.
- Niestety moje drogie, ale muszę was opuścić. Skoro zostajecie na dłużej to wracamy do kuchni. Jakbyś miała wolną chwilę możesz dołączyć. Na pewno szef się ucieszy - powiedział idąc w stronę białych drzwi.
- Jeśli pożyczysz mi koszulkę, to przybędę! - zaśmiałam a się, a on wskazał kciuki uniesione w górę i szeroki uśmiech.
- Jaką koszulkę? - zapytała Hania.
- Schrup mnie - odpowiedziałam.
- Słucham?
- No bo uznali, że przecież nie mogę w tym gotować, no to Łukasz dał mi koszulkę, którą miał w torbie. Czarna z napisem "schrup mnie".
- Matko - zaśmiała się. - Co za koszulka.
- Co za człowiek.
- No barwny i zdolny. Jadłam jego potrawy. Pychaaa - rozmarzyła się.
- Kto jest pycha? - zagadnął Karol obejmując dziewczynę ramieniem.
- No Hania mówiła o tobie, a o kim by innym - odpowiedziałam. Przeprosiłam ich i poszłam w końcu do łazienki, tak jak miałam w planie od początku. Gdy otwierałam drzwi wychodząc uderzyłam nimi kogoś.
- Jezu, przepraszam - powiedziałam wynurzając się z pomieszczenia i próbując rozpoznać kto jest moją ofiarą.
- Oh, my arm! - zawołał Aleks i zaczął się śmiać.
- To nie jest zabawne, nic ci się nie stało? - zapytałam go dając mu jednocześnie lekkiego kuksańca między żebra.
- No spokojnie, nie bij, nic mi się nie stało - odpowiedział przytulając mnie do siebie. - Co z tym kinem i imprezą w poniedziałek?
- No ja podtrzymuję swoją propozycję. Gadałeś z resztą?
- Pewnie, wszyscy są za, Paweł chyba najbardziej.
- Zatorski? No dobra, też może iść - zaśmialiśmy się oboje.
- Co knujecie? - zapytał Daniel.
- W poniedziałek zamawiamy kino na własność i później imprezujemy. Piszesz się? - powiedział Alek.
- No pewnie - odpowiedział z uśmiechem. - Kto idzie?
- Cała drużyna! - zawołaliśmy z Serbem jednocześnie po czym zaczęliśmy się śmiać.
Reszta dnia minęła na żartach, popijaniu napojów (wiadomo jakich, skoro wszyscy byliśmy pełnoletni). Ja jednak wolałam zostać przy soku. Co jakiś czas zaglądałam do kuchni, żeby pogadać z Łukaszem resztą, ale za każdym razem gdy tylko miałam iść się przebierać do gotowania, ktoś mnie wołał. Raz wymyślili sobie, że gramy w kalambury, później w butelkę, na końcu w pokera. Wszystkie plany świetne, gorzej z wykonaniem. Komuś się znudziło, ktoś nie mógł opanować śmiechu, ktoś ciągle polewał. Impreza z nimi równała się sporym bólem głowy. Mnie to całe szczęście miało jednak ominąć.
- No i jak tam się nasza gwiazda bawi? - zagadnął mnie Alek gdy nalewałam sobie soku.
- Bardzo dobrze, zabawnie jest - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
***
Takie tam zamieszanie ;p 3 komentarze proszę, jeśli chcecie kolejny rozdział.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetnie!:)
OdpowiedzUsuńCudowne :)
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj alterego autorki :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - cudo! :D
R :*