Translate

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 62.

 Wtedy to zrozumiałam. Zakochałam się w nim. Niezaprzeczalnie, bez pamięci i do utraty tchu. Czułam się przy nim taka bezpieczna i szczęśliwa. Powoli wstaliśmy z łóżka, umyliśmy się po kolei i zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli przy stole i próbowali się rozbudzić przy szklankach kawy.
- Cześć wszystkim - powiedział Bartek.
- Patrzcie tylko, jacy wypoczęci - zaśmiał się Karol.
- Nie wypoczęci, a po prostu szczęśliwie zakochani - odpowiedziała Hania. Uśmiechnęłam się do niej i pocałowałam Kurka w usta. Śniadanie minęło nam bardzo przyjemnie na rozmowach i pysznym jedzeniu. Około pierwszej wszyscy zaczęli się rozjeżdżać.
- To była świetna impreza! Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć - powiedział Aleks żegnając nas przy taksówce. Droga do domu siatkarza szybko nam zleciała. Dzień wcześniej zostawiłam u niego ubranie na dzisiaj, więc po kąpieli przebrałam się w ciemne jeansy, kremowy sweter, a włosy związałam w warkocza. Nie było zbyt wiele czasu, więc Bartek się nie golił, wskoczył w jeansy i czarny sweter. Zebrałam wszystko co tutaj miałam i pojechaliśmy do Ani i Roberta, gdzie czekali na nas z obiadem. Na podjeździe siatkarz zgasił silnik, ale nie wysiadał, więc na niego spojrzałam.
- Za trzy dni wyjeżdżasz, prawda? - zapytał ze smutkiem w oczach.
- Tak.. - odpowiedziałam powstrzymując łzy. Tak bardzo nie chciałam myśleć o tym, jak daleko od siebie będziemy.
- W takim razie pojutrze zapraszam cię na specjalną kolację.
- Dobrze - powiedziałam całując go delikatnie w usta. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy na umówiony obiad. Nic specjalnie nie zmieniło się w atmosferze od wczoraj. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Bartek dobrze czuł się w towarzystwie mojej rodziny, wszyscy bardzo go polubili. Po dziesiątej pojechał do domu. Ja za to się umyłam i położyłam do łóżka. Zanim zasnęłam porozmawialiśmy chwilę przez telefon, a później zmęczenie wygrało i zasnęliśmy. Tej nocy niestety osobno, ale musiałam się przyzwyczajać.
 Następnego ranka obudził mnie jak zawsze Antek wskakujący na moją kołdrę. Pożartowaliśmy, a później opanowaliśmy kuchnię. Na śniadanie zrobiliśmy naleśniki, a że mały miał ochotę na jakieś ciastka, zrobiliśmy szybkie kokosanki oraz sernik. Tak właśnie zleciał nam czas do południe, w międzyczasie dzwonił Kurek, mówiąc, że wybiera się na trening, a wieczorem zabieram mnie i młodego do kina. Po obiedzie za namową Antka poszliśmy na plac zabaw, ponieważ była piękna pogoda. Gdy tylko tam dotarliśmy zauważyłam, że jest całkiem sporo dzieci. Mój siostrzeniec szybko wypatrzył Madzię, swoją ulubioną koleżankę z klasy. Bawili się razem, a do mnie na ławkę dołaczył Marcin, brat Madzi.
- Co słychać? Dawno was tutaj nie widzieliśmy - zagadnął chłopak.
- Tak się złożyło, że nie było kiedy. Moi rodzice przyjechali, Antek trochę czasu spędzał z dziadkami.
- No to wszystko jasne.
 Pogadaliśmy około godziny, po czym Antek z Madzią uznali, że jest za zimno na dalszą zabawę. Rozeszliśmy się więc każdy w swoją stronę, a mały po drodze dowiedział się o kinie wieczorem. Bardzo się ucieszył, bo lubił Bartka. Gdy wróciliśmy wszyscy byli już w domu, obiad na stole, a nasze wypieki stały przygotowane jako deser. Zjedliśmy na spokojnie, Antek opowiedział im o placu zabaw, o tym, że idziemy do kina i ogólnie strasznie dużo opowiadał. Około dziewiętnastej, gdy graliśmy w jakieś gry przyjechał po nas Bartek. Wszedł na chwilę, żebyśmy mogli się ubrać i pogadał z moim tatą. Widać było, że się polubili, co mnie bardzo cieszyło.


***
Ups, jeden dzień opóźnienia, ale wybaczycie nie? ;)

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 61.

 Trwały dyskusje na całego, z tym, że towarzystwa się pomieszały. Bartek widząc Lenę szybko usiadł na krześle i pociągnął mnie na swoje kolana. Ja zaczęłam się śmiać i pocałowałam go w usta. Tak, żeby zobaczyła, że on jest mój. Tak mu się spodobało, że nie chciał mnie wypuścić z ramion. Po czym usłyszałam jego szept do mojego ucha :
- Dokończymy w pokoju.
 Klepnęłam go w ramię i cmoknęłam w policzek. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy w większym towarzystwie jeszcze około godziny, ale później wszyscy uznali, że są zmęczeni i idziemy spać. Rozeszliśmy się po pokojach, a gdy zamknęłam za sobą drzwi Kurek się na mnie rzucił i mocno przytulił.
- Wariaaacie! - pisnęłam ze śmiechem. Chłopak tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej i wziął mnie na ręce. Całując położył mnie delikatnie na łóżko. Zarzuciłam ręce na jego szyję ciesząc się bliskością siatkarza.
- Jak ja bez ciebie wytrzymam - powiedział kładąc się obok. Widziałam prawdziwy smutek w jego oczach. Oparłam dłonie na jego klatce piersiowej i zapatrzyłam się na niego. Chciałam zapamiętać tą twarz najlepiej jak się dało. Palcem wskazującym pogładziłam policzek Bartka, na co zareagował jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Takiego właśnie cię zapamiętam - powiedziałam.
- Jakiego? - zapytał.
- Szczęśliwego, z malutkimi oczkami od szerokiego uśmiechu.
- To wszystko dzięki tobie. To twoja uśmiechnięta twarz, twoje podejście do życia, twoja obecność w moim życiu sprawiają, że jestem szczęśliwy. Jesteś dla mnie na prawdę ważna. To co jest między nami jest ważne i boję się, że cię stracę.
- Nie stracisz - powiedziałam gładząc go po głowie i całując w usta. - Postanowiłam, że jeśli tylko dostanę się na studia w Bełchatowie, to właśnie tutaj będę się uczyć. Będę tuż obok ciebie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - powiedział przytulając mnie strasznie mocno. Gdy uświadomiłam sobie, że za trzy dni muszę wracać do Warszawy zrobiło mi się smutno. Nie chciałam wyjeżdżać, nie chciałam żeby dzieliła nas tak duża odległość. Przytulona do siatkarza Zasnęłam nie wiem kiedy, ostatnie co pamiętałam był buziak zostawiony przez niego na czubku mojej głowy. Spałam spokojnie, otulona silnymi ramionami Bartka. Przebudziłam się nadal ułożona na umięśnionej klatce piersiowej chłopaka. Powoli podniosłam głowę i spojrzałam na twarz śpiącego siatkarza. Wyglądał uroczo, więc nie chcąc go budzić przytuliłam się z powrotem. Na korytarzu słychać było jakieś szepty i tupot chodzących po dywanie ludzi. Niestety mój odpoczynek przerwał dzwoniący telefon. Wiedziałam, że nie uda mi się nie obudzić Bartka, ale mimo wszystko próbowałam jak najszybciej odnaleźć komórkę.
*Słucham? - powiedziałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
*Ooo, cześć Gośka, mama z tatą uznali, że zostają do końca ferii, więc nie będziesz musiała się tułaczyć pociągiem. Oczywiście pytają, czy będziecie dzisiaj z Bartkiem na obiedzie, czy może wolicie te ostatnie dni spędzić tylko we dwoje? - usłyszałam po drugiej stronie głos Anki.
*Wiesz co, ja ci jeszcze oddzwonię, bo nie wiem jak się tutaj wyrobimy i tak dalej.
*No jasne! Rozumiem, mówiłam im, żeby zadzwonić później, ale się uparli to dzwonię.
*Okej, ale tak jak mówię, dam ci znać jeszcze.
*Dobra, w takim razie nie przeszkadzam, bądźcie grzeczni.
*Paa!
 Odłożyłam telefon na stolik i wróciłam do łóżka. Wydawało mi się, że siatkarz nadal śpi, ale gdy tylko dotknęłam głową jego ramienia szybko mnie objął.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptał mi do ucha, a na moich ustach złożył długi i namiętny pocałunek. Nie chciałam żeby przestawał, było mi tak cudownie.


Aleczek ;)

***
Przepraszam za tak długą nieobecność. Dużo nauki mam, do tego remont, przeprowadzka i całe szaleństwo w około.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. A od dzisiaj będę dodawać każdy kolejny co czwartek ;)

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 60.

 Gdy przekroczyliśmy próg sali głównej zobaczyłam tańczące wielkoludy i ją. Głupią blondynę Lenę, która chciała poderwać mojego Bartka. Chłopak zobaczył ją chyba w tym samym momencie bo objął mnie w talii i pocałował w skroń szepcząc do ucha, że mam nie zwracać na nią uwagi. Tanecznym krokiem podeszli do nas chyba wszyscy siatkarze Skry.
- Oooo, są Kurkowie! - zawołał Zati witając się z nami i przekrzykując muzykę. Wszyscy po kolei podchodzili witali się z Bartkiem a mnie obejmowali. Powoli zaczynało mnie śmieszyć, że wszyscy mówią na nas "Kurkowie" jakbyśmy byli małżeństwem, ale niech im będzie. Podeszliśmy do baru i ruszyła pierwsza kolejka alkoholu. Chłopacy opanowali parkiet, a ja gadałam sobie z Hanią gdy Karol i Bartek jednocześnie wyrwali nas do tańca. Przy którymś z kolei obrocie zauważyłam Lenę stojącą razem z Karoliną i obserwującą wszystkich. Ta pierwsza właściwie czekała tylko kiedy odsunę się od Bartka, żeby z nim zatańczyć. Poszukałam wzrokiem Alka i znalazłam go na pufach pijącego drinki z trójką siatkarzy.
- Idę pogadać z Alkiem - powiedziałam, a właściwie krzyknęła do Kurka, który pokręcił smętnie głową i nie chciał mnie puścić. Zaczęłam się śmiać i pocałowałam go w usta. Gdy się oddalałam widziałam, że Zati i Winiar już się obok niego kręcą więc byłam trochę spokojniejsza. Podeszłam do Serba i usiadłam obok niego na kanapie.
- Ooooo, dajcie no procenty dla Kurkowej, bo widzę że nam tu usycha - zawołał do Bąka, który się uśmiechnął zasalutował i poleciał do baru. - A tak w ogóle to przepraszam, że ta plastikowa blondyna tu jest, ale Plina chciał zaprosić siostrę, no a ona nie chciała przyjść bez Leneczki - dodał mówiąc już tylko do mnie.
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam w momencie gdy Michał podawał mi drinka. - Dzięki - powiedziałam w stronę siatkarza.
- Zawsze do usług - krzyknął w moją stronę siadając na kanapie obok Alka.
- Bez podrywania, najpierw ja ją zbajeruję - zaśmiał się Serb.
- Oj Aleczku - powiedziałam łapiąc go za łokieć również się śmiejąc.
- Cześć - nagle zjawił się obok nas Pliński. Powoli puściłam atakującego i zaczęłam przyglądać się Danielowi, który usiadł na przeciwko mnie. Był ubrany w szarą koszulkę i ciemne jeansy. Momentalnie przypomniały mi się jego słowa wypowiedziane w lasku obok pensjonatu.
- Cześć - powiedziałam upijając łyk drinka i szukając Bartka w tłumie. Ku mojemu zaskoczeniu zamiast Kurka zauważyłam Łukasza razem z Ingą i Kaśką, tymi z cateringu.
- Oo, są i oni! - powiedział Alek wstając i machając w stronę nowo przybyłych. Każde z nich miało szeroki uśmiech na twarzach podchodząc do nas. Wszyscy po kolei zaczęliśmy się witać, a ja zauważyłam, że Serbowi wpadła w oko Kasia. Wieczór mijał nam przyjemnie na tańcu, piciu i rozmowach. CO piosenkę miałam innego partnera, ale gdy Kurek już w końcu mnie dorwał, tańczyłam już tylko z nim. Około pierwszej zamówiliśmy taksówki i pojechaliśmy do pensjonatu gdzie czekał na nas pysznie zastawiony stół, i jeszcze więcej alkoholu. W okolicach trzeciej odpadały pierwsze osoby. W efekcie o czwartej  zostaliśmy na dole tylko ja, Bartek, Hania, Karol, Łukasz, Alek, Kasia, Inga, Plina, Karolina i Lena. Siedziałyśmy z Hanką i dziewczynami z kateringu przy jednym stoliku plotkując o lakierach do paznokci, sekretach gotowania, zakupach i przecenach, gdy chłopacy pili i o czymś żywo dyskutowali. Cieszyłam się, że Kurek i kucharz się dogadują. W trakcie rozmowy uznałam, że potrzebuję więcej lodu w drinku więc poszłam do kuchni. Gdy szperałam w zamrażalce usłyszałam, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Odwróciłam się i zobaczyłam Łukasza uśmiechającego się do mnie.
- No i jak ci się podoba impreza? - zagadnęłam chłopaka wrzucając kostki do szklanki.
- Super, świetni ludzie, dobry alkohol, dobra muzyka - odpowiedział podsuwając mi swoją szklankę, do której też wrzuciłam lód.
- To się cieszę. Zauważyłeś, że Alka ciągnie do Kaśki?
- No pewnie, a jaka ona tym ucieszona! Też na niego leci, więc się zgrali.
- To dobrze, może coś im z tego wyjdzie.
- Mam nadzieję, bo Kaśka jest dla mnie jak młodsza siostra, a ten siatkarz wydaje się sympatyczny.
- Tak, Alek jest pozytywnie pokręcony, taki zgrywus trochę.
- Dało się zauważyć. Ten twój Bartek też fajny jest.
- Wiem - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Ale uważaj na tę blondynę, bo widziałem, że się na niego śliniła.
- To też wiem, ona ślini się na niego od kiedy przyjechała.
- Rozumiem, ale w sumie z drugiej strony ten chłopak jest w ciebie wpatrzony. W dodatku musiałby być głupi, żeby wypuścić tak cudowną dziewczynę z ramion.
 Odpowiedziałam mu tylko uśmiechem, bo mnie zatkało. Wiedziałam, że trochę wypił, ale takich komplementów się nie spodziewałam. Sekundę później do kuchni wpadł Kurek.
- Gosia, kochanie! Ratuj, tleniona mnie goni! - zawołał pijany i schował się za moimi plecami. Oboje z Łukaszem wybuchnęliśmy śmiechem na co Bartek zareagował prostując się i poprawiając koszulkę. - Żartowałem, spokojnie, nie musicie się o mnie martwić, dam sobie radę. - dodał chcąc dumnie wyjść z pomieszczenia. Nagle się odwrócił i spojrzał na Łukasz. Czekaliśmy co się stanie, ale siatkarz przerzucał tylko spojrzenie z kucharza na mnie i nic nie mówił.
- Co ty robisz? - zapytałam próbując się nie roześmiać.
- Po pierwsze, nie podrywaj mi mojej kobiety - powiedział do Łukasza podchodząc do mnie i mnie obejmując. - A po drugie, to gram na czas, bo nie chcę tam iść.
 Tym razem to wszyscy się śmialiśmy. "Biedny Bartek" pomyślałam. Wzięliśmy szklanki i wróciliśmy do pokoju.


* * *
Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą długą nie obecność. Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział ;)
Miłego czytania.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 59.

 Kurek gładził mnie po ramieniu i gdyby nie to, że Antek wpadł do pokoju krzycząc, że zaraz obiad, pewnie bym zasnęła. Leniwie podniosłam się i usiadłam wyciągając ręce by pomóc siatkarzowi. Zaczął się śmiać, ale chwycił moje dłonie. Gdy już siedział ucałował mnie mocno w usta. Z początku byłam w sporym szoku, ale chwilę później odwzajemniła pocałunek. Chłopak pierwszy wstał z łóżka, po czym pomógł mi i nie puszczając mojej dłoni skierował nas w stronę kuchni. Przy stole wrzała dyskusja na nie znany nam temat, więc po prostu się dosiedliśmy. Wszyscy zajęli się nakładaniem sobie pyszności, które przygotowały mama z Anią.
- No to dzieci, jak się poznaliście? - zagadnęła mama mnie i Bartka. Spojrzeliśmy po sobie i oboje szeroko się uśmiechnęliśmy.
- Na treningu - powiedział siatkarz.
- Oczywiste - dodałam całując go w policzek.
- Jeny, Tadziu, pamiętasz jak my byliśmy tacy młodzi? - zapytała mama tatę.
- Pewnie, że pamiętam. Byłaś równie piękna jak dzisiaj, miałaś ewentualnie kilka siwych włosów mniej - odpowiedział mężczyzna,
- Kilka? Chyba kilkadziesiąt czarusiu - odpowiedziała łapiąc jego dłoń leżącą na stole obok niej. Tata podniósł obie dłonie i ucałował wierzch dłoni mamy. Obie z Anią jak zwykle się rozczuliłyśmy. Byłam szczęściarą, że moi rodzice po tylu nawet latach aż tak się kochali, a co najważniejsze nadal to sobie okazywali. W naszym domu było zawsze mnóstwo miłości, dlatego nie dziwiło mnie, że Ania zbudowała taką samą atmosferę dla swojego syna. Spojrzałam na Kurka, który przyglądał się rodzicom z nie mniejszą fascynacją co ja czy Anka. Jednak gdy zobaczył że na niego zerkam uniósł kąciki ust jeszcze wyżej i nachylił się żeby mnie pocałować.
 Obiad mijał spokojnie, gdy usłyszałam, że mój telefon znowu dzwoni. Przeprosiłam wszystkich i poszłam w kierunku melodii. Podniosłam komórkę z łóżka i gdy na wyświetlaczu zobaczyłam "Alek" przypomniałam sobie, że jesteśmy na dzisiaj umówieni na imprezę.
- Słucham? - powiedziałam odbierając połączenie.
- Cześć młoda, mam nadzieję, że nie zapomniałaś o naszej szalonej zabawie do białego rana?
- Jasne, że nie! Najpierw w klubie, a później?
- Później jedziemy taksówkami do tego pensjonaciku, gdzie Plina organizował imprezę z okazji przyjazdu siostry.
- Dobra, o której zaczynamy?
- Umawialiśmy się na dwudziestą z barmanami.
- Ok, to tak przyjedziemy.
- Taksówką!
- Dobra, Aleks, widzimy się później.
- No na razie.
 Wróciłam do stołu gdzie rozprawiano o siatkówce, o sezonie reprezentacyjnym i tym podobnym.
- I ty Gosia nie boisz się go tak puścić samego w świat? - zapytała mama gdy usiadłam na swoim miejscu obok chłopaka.
- Ciekawe co by miało się stać? Jedzie ze specjalistami od trenowania, od masaży, nic mu nie będzie jest duży - odpowiedziałam gładząc go po policzku.
- Ale mi nie o to chodziło dziecinko.
- A o co?
- No wiesz .. fanki!
- Ah, to. Nie, jak ma uciec to ucieknie prędzej czy później - powiedziałam odwracając się do Bartka i wystawiając mu język.
- Nigdzie się nie wybieram - odpowiedział całując mnie w czoło.
- To dobrze kochanie. Pamiętasz, że jesteśmy dzisiaj umówieni?
- Tak, pewnie, impreza z siatkarzami.
- Jedziesz się przebrać?
- Tak, wrócę po ciebie po dziewiętnastej, ok? Dziękuję państwu za pyszny obiad, do zobaczenia - powiedział wstając z krzesła i żegnając się z wszystkimi. Wstałam chwilę później i poszłam go odprowadzić do drzwi. Dałam mu całusa i powiedziałam, że ma być taksówką, bo tak zarządził Alek. Wróciłam do stołu i pogadałam jeszcze chwilę z rodzinką, a jak się okazało była już siedemnasta. Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam szafę, myśląc w co by się tu ubrać. Dłuższą chwilę się zastanawiałam, ale w końcu zdecydowałam się na taki zestaw . Wzięłam ubrania i poszłam wziąć prysznic. Piętnaście minut później stałam w szlafroku, z turbanem na głowie i myłam twarz. Następnie wysuszyłam włosy dyfuzorem, żeby loki nabrały formy, przebrałam się i pomalowałam. Powędrowałam do pokoju zapakować torebkę i zauważyłam, że mam jeszcze ponad pół godziny. Wzięłam telefon i poszłam do salonu gdzie rodzinka oglądała film.
- Wooow, Gosia! - powiedział Robert gdy usiadłam na fotelu. Antek zaraz wskoczył na moje kolana i się przytulił.
- Uważaj ślicznotko bo dziecko ci zaśnie - dodała Ania.
- Spokojnie, damy radę, nie mały? - odpowiedziałam zagadując chłopca, który pokiwał mi głową. Siedziałam z nimi oglądając jakiś film przygodowy, gdy Bartek puścił mi strzałkę. Uściskałam wszystkich i powiedziałam, że wracam jutro. Ubrałam kurtkę, buty i wyszłam w ciemny wieczór. Kurek czekał na mnie oparty o furtkę i szeroko się uśmiechając. Ucałowałam go w usta i weszliśmy do taksówki. Dziesięć minut później wysiedliśmy pod klubem. Nie było kolejek, co oznaczało, że zamówili cały lokal na ten wieczór, ale w sumie się nie dziwiłam. Kto by chciał w wolny wieczór, gdy idzie się pobawić być obleganym przez szalone fanki. Weszliśmy do środka gdzie powoli słyszało się muzykę. W szatni oddaliśmy kurtki i zostaliśmy pokierowani na salę główną gdzie wszyscy już czekali.

Łukasz "Ziomek" Żygadło ;)

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 58.

 Zaparkowaliśmy pod domem, wysiedliśmy i poszliśmy za ręce do środka. Antek już od wejścia się na nas rzucił. Gdy ja zdejmowałam kurtkę wisiał na Bartku, później się zamienił. Do salonu wkroczyliśmy w trójkę, a na stole stało już wino.
- No dzień dobry państwu - powiedziała mama wstając i obejmując najpierw mnie, później siatkarza. Tata wobec mnie zrobił to samo co mama, ale z Bartkiem podał sobie ręce, jak na mężczyzn przystało. Wiedziałam, że to jedynie taka postawa, ale ojciec od zawsze był skryty, nie sposób było odczytać co czuje. Zasiedliśmy na kanapie, a rodzice opowiedzieli jak spędzili urlop w górach. Pokazali nam wszystkie zdjęcia, rozdali prezenty. Tak jakby dopiero wrócili, no ale w sumie wczoraj nie było kiedy opowiadać. Ania dostała piękny naszyjnik z pereł, Antek śmieszną czapkę i grę planszową, Robert sweter, a ja ulubione perfumy.
- Dla ciebie Bartku niestety nic nie mamy - powiedziała zakłopotana mama.
- No jak to nie - odezwał się mój szwagier. - Przecież te perfumy są dla dwojga - zaczęliśmy się wszyscy śmiać. - Zawsze jak Gosia się nimi popsika będzie chłopak na nie skazany. 
 Wzięłam flakonik do ręki, popsikałam szyję i zaciągnęłam się zapachem.
- Ooo, już go kokietuje - dodała Anka. Spojrzałam na Bartka, powąchał moją szyję i szeroko się uśmiechnął.
- Bardzo ładny zapach - powiedział, za co pocałowałam go w usta.
 Chwilę później usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Przeprosiłam wszystkich i poszłam odebrać do holu.
- No cześć, Julka, co tam? - powiedziałam.
- Ty lepiej raz, dwa, trzy odpalaj lapa! Wysłałam ci link do arcyważnej strony, którą musisz zaraz zobaczyć - usłyszałam w odpowiedzi.
- Ale..
- Żadnych ale, włączasz laptopa i oglądasz.
- Bartek jest u mnie.
- Tym lepiej, zobaczycie oboje - po tych słowach poszłam w kierunku swojego pokoju, bo mnie zaciekawiła.
- No ale rodzice też są.
- Już o tym wiedzą.. Zaraz, już go przedstawiasz rodzicom?! W jakim wy tempie idziecie w tym związku?!
- Julka! Rodzice wracając z gór zajechali do Bełchatowa i Bartek został zaproszony na kolację.
- Dobra, dobra. Masz już tego lapa włączonego?
- No za momencik, już się włącza, zaraz będzie.
- No to od razu odpal fejsa, masz tam linka.
- Włączam, loguję się, dobra, mam. Otwieram.. Czekaj.
- No czekam, czekam..
- O jezuniu! "Nowa dziewczyna Bartka Kurka" ?! Kuuuurek!
- To ja zadzwonię później, pa mała.
 Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i poczekałam na chłopaka czytając powoli informacje zawarte na stronie oraz przeglądając zdjęcia, na których szliśmy za rękę, całowaliśmy się i wychodziliśmy z jego kamienicy.
- Co jest piękna? - zapytał wchodząc do pokoju siatkarz. Odwróciłam w jego stronę laptopa i czekałam na jego reakcję. Przysiadł na skraju łóżka i zaczął czytać artykuł. Gdy zjechał do zdjęć na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Czemu się uśmiechasz?! - zapytałam zamykając laptopa.
- No bo ładnie wyszliśmy, nie wiedziałam, że taka ładna z nas para.
- Nie denerwuje cię to, że jakieś plotkarskie strony o nas piszą?
- Myślałaś że tego unikniemy? Kochanie, jesteś dziewczyną Bartka Kurka, siatkarza polskiej reprezentacji mężczyzn. Jestem chcąc nie chcąc osobą publiczną.
- No dobra, rozumiem. Nie przywykłam po prostu do oglądania siebie w internecie, na stronach plotkarskich.
- Będziesz miała na to jeszcze mnóstwo czasu - powiedział przytulając mnie mocno.
 Znowu zadzwonił mój telefon, tym razem Hania.
- Hej, Kurkowa, widziałam wasze piękne zdjęcia na tej stronce. Wiesz, że właśnie Bartek stracił setkę albo i kilka tysięcy "hot" fanek? -powiedziała zadowolona gdy odebrałam.
- Jak ty mnie nazwałaś?
- Tylko tyle przyswoiłaś z tej całej wypowiedzi? Hahaha, ja nie wiem co wy tam robicie, ale oby nie było z tego jeszcze małych Kureczek.
- Hanka!
- Co, co powiedziała - wtrącił się Bartek.
- Powiedziała, że mamy na razie nie robić małych Kureczek.
 Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, po czym przyjmujący zabrał mi komórkę i powiedział :
- Nic nie obiecuję, strasznie ciężko mi się powstrzymać.
- To wy chyba gromadkę spłodzicie jak już zamieszkacie razem! - powiedziała na tyle głośno, że usłyszałam. Spojrzałam na Bartka, który zrobił zaraz uśmiechniętą minę i uniósł kciuk do góry.
- Zwariowałeś?! Nie będę tyle na porodówce leżeć! - odpowiedziałam dając mu kuksańca w żebra.
- No jak to nie? Będziemy później mieli "tupot małych stóp". Nie podoba ci się taka wizja? - zapytał obejmując mnie czule i całując chwilę później w obojczyk. Przeszedł mnie szybki dreszcz co nie uszło jego uwadze bo szeroko się uśmiechnął i powtórzył czynność.
- Ej! Ale rozłączcie się najpierw - zawołała Hanka, o której już zapomnieliśmy. Zaczęłam się śmiać po czym pożegnałam dziewczynę i rzuciłam komórkę na łóżko. Odwróciłam się do przyjmującego, który leżał na kołdrze i poklepał miejsce obok siebie. Długo nie musiał mnie prosić, bo uległam i wtuliłam się w jego tors.

***
Przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam jakąś blokadę. Mam nadzieję, że dzisiejsza wena pozwoli mi na to, żeby napisać od razu poniedziałkowy rozdział ;)
A tu macie świra Bartka z Rudym Kojotem ;D

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 57.

- Wiem - zawołał za mną Bartek. Zaczęłam się śmiać, ale szybko przebrałam się w rzeczy siatkarza, po czym wyszłam z łazienki. Chłopak siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Przysiadłam się do niego, a chwilę później już mnie obejmował.
- Nie chce ci się spać? - zapytał opierając swoją brodę o moją głowę.
- Troszkę - odpowiedziałam wtulając się w niego i splatając nasze palce.
- To chcesz się położyć?
- Nie, nie, na razie możemy tu zostać.
 Siedzieliśmy oglądając kompletne bzdety może dwadzieścia minut, po czym Bartek stwierdził, że pora spać. Położyliśmy się w jego wielkim łożu, dostałam soczystego buziaka na dobranoc i wtulona w siatkarza odpłynęłam w krainę Morfeusza.
 Obudziły mnie szczęki talerzy w kuchni. Spojrzałam na Kurka nadal śpiącego obok mnie. Gdy się oparłam na jego klatce piersiowej zobaczyłam jak na usta wkrada mu się uśmiech. Chwilę później otworzył oczy.
- Mógłbym się tak budzić już codziennie - powiedział. Oczywiście się zarumieniłam i dałam mu buziaka w usta.
- Ja także - dodałam przytulając go. Powoli zwlekliśmy się z łóżka i wyszliśmy razem z pokoju. W kuchni stali Hania i Karol robiąc najpewniej śniadanie. Żartowali i śmiali się, a w pewnym momencie oboje się odwrócili i ust chłopaka wyrwało się :
- Kurek, śniadaaa .. - i urwał widząc nas na przeciwko. Ich miny były bezcenne. Bartek objął mnie od tyłu i pocałował w policzek.
- Dzień dobry państwu - powiedziałam.
- Czeeeść - odpowiedziała Hanka lustrując mnie z góry na dół i szeroko się uśmiechając. Wiedziałam co jej chodzi po głowie, ale nic nie mówiłam. Przecież to "winny się tłumaczy", co nie? Karol wyjął z szafki jeszcze jeden talerz i szklankę, po czym zasiedliśmy w czwórkę do stołu.
- Jak się wam wieczór udał? - zagadnął Bartek.
- Super, stary, Radek ma taką chatę, że byś nie uwierzył. Jest wiceprezesem, któregoś z banków, nie pamiętam teraz nazwy. Mają z Asią, jego żoną dwójkę dzieci, śliczne maluchy, co nie Hanka? - powiedział Karol.
- No pewnie, Gabryś i Julka, bliźniaki. Mam zdjęcia to wam później pokażę, ale tak słodkie maluszki. Mają po dwa lata i już raczkują, próbują biegać właściwie - kontunuowała jego wypowiedź dziewczyna. - A jak tam u was?
- Poznałem rodziców Gosi. Uroczy ludzie, szczerzy, pełni ciepła - odpowiedział Bartek. - Twoja mama mnie chyba polubiła, ale co do taty, to kompletnie nie mam pojęcia - zwrócił się do mnie z uśmiechem.
- No wydaje mi się, że Basia cię polubiła, faktycznie. A Tadziu? Jego nie rozgryziesz póki sam nie wyrazi swojego zdania.
 Kiedy dokończyłam zdanie usłyszałam, że w pokoju Kurka dzwoni mój telefon, więc przeprosiłam gospodarzy i wyszłam. Telefon leżał na szafce obok łóżka, więc szybko go odebrałam.
- Halo? - zapytałam nie zdążywszy zobaczyć kto dzwoni.
- No cześć córcia, dzisiaj obiad robimy u Ani, więc o której z Bartkiem będziecie? - usłyszałam głos mamy.
- Właśnie jemy śniadanie, weźmiemy prysznice i będziemy. Czternasta wam pasuje?
- No pewnie, w sam raz.
- Dobra, to do zobaczenia później.
- Pa córciu.
 Rozłączyłam się i poszukałam swojej torby, żeby iść do łazienki. Wyszłam z pokoju i rzeczy postawiłam za kanapą.
- Kto dzwonił? - zapytał mój wielkolud.
- Mama, pytała kiedy przyjedziemy, bo szykują dzisiaj obiad u Anki. Wyrobimy się na czternastą nie?
- Jasne, leć się wykąpać, to zdążymy.
 Zabrałam torbę, Hania zaczęła zmywać i gdy zamykałam drzwi usłyszałam jak Karol mówi :
- To wy się nie kąpiecie jeszcze razem? Czy to tylko tak dla pozorów?
 Zaczęłam się śmiać po cichu i zatrzymałam drzwi, żeby usłyszeć odpowiedź Kurka.
- My się nie śpieszymy stary, ja chcę żeby wszystko było jak należy, bo strasznie mi na niej zależy.
 Po tych słowach zamknęłam drzwi i oparłam się o nie z drugiej strony. Gdy myłam twarz, a następnie całą siebie słyszałam w głowie słowa chłopaka. Co najważniejsze czułam do niego to samo. Miałam nadzieję, że rozłąka, która nas czeka wyjdzie nam na dobre. Wiedziałam, a właściwie miałam przeczucie, że gdy już zamieszkam w Bełchatowie ten związek nabierze tempa.. a może to raczej była moja nadzieja. Przebrałam się w taki zestaw, wysuszyłam włosy, namalowałam na powiekach delikatne kreski eyeliner'em i wykończyłam makijaż tuszem do rzęś. Gdy wyszłam z łazienki wszyscy mieszkańcy siedzieli na kanapie i oglądali telewizję. Bartek wstał i gdy na mnie spojrzał przystanął w pół kroku. Podszedł powoli, wyszeptał mi do ucha, że ślicznie wyglądam i poszedł się wykąpać. Po piętnastu minutach, które spędziłam na rozmowach i żartach z Hanią, gdy Karol nas uciszał oglądając jakiś film Kurek był gotowy. Ubrał ciemne jeansy, niebiesko-białą koszulę w kratę i się nie ogolił. To ostatnie mnie urzekło. Pożegnaliśmy się z domownikami i wyszliśmy. Gdy Bartek otwierał przede mną drzwiczki od samochodu chwyciłam jego podbródek, spojrzałam mu głęboko w oczy i powiedziałam :
- Jak dla mnie, masz się póki co nie golić, wyglądasz mega pociągająco z takim zarostem - a moment później wpiłam się w jego usta, zachłanna i spragniona tych ciepłych ust. Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
- Ja wyląduję w wariatkowie przez ciebie - odpowiedział gdy się od siebie oderwaliśmy. Oboje zaczęliśmy się śmiać i wsiedliśmy do samochodu.


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 56.

 Pięć minut później wysiedliśmy z auta pod restauracją. Bartek chwycił mnie za rękę i weszliśmy do budynku. Miła kelnerka zaprowadziła nas do stolika, przy którym siedziała już cała reszta rodzinki. Chłopak wręczył po bukiecie Ani i mojej mamie. Kobiety były mocno zaskoczone, ale równie mocno szczęśliwe. Kelnerka przyniosła trzy wazony z wodą, żebyśmy miały do czego włożyć kwiaty. Rozmawialiśmy o wszystkim, żartowaliśmy, a Kurek prawie cały czas trzymał moją dłoń. W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon, więc przeprosiłam wszystkich i odeszłam kawałek od stolika.
- Słucham? - odezwałam się do słuchawki.
- Hallo Gosia - usłyszałam głos Alka.
- Cześć Alek - kontynuowałam po angielsku.
- Chciałem zapytać czy nasz jutrzejszy wypad na imprezę jest aktualny?
- No pewnie, że tak! Trzeba porządnie uczcić wasze zwycięstwo!
- Świetnie, to gdzie i o której?
- Jeszcze nie wiem, pogadam z Bartkiem i jak coś wymyślimy to dam ci znać.
- Wiedziałem, wiedziałem, że wy znowu będziecie razem. Doskonale do siebie pasujecie.
- Dobra Alek, pogadamy jutro, bo jesteśmy akurat na obiedzie rodzinnym.
- Ok, to już nie przeszkadzam i czekam na informacje, pa.
 Chłopak się rozłączył, a ja wróciłam do stolika.
- Kto dzwonił? - zapytał Bartek.
- Alek - odpowiedziałam upijając łyk wina.
- Co chciał?
- Pytał czy jutrzejszy wypad na imprezę jest aktualny.
- Jaki wypad?
- No umówiliśmy się na tym spotkaniu u Daniela.
- A tak, chłopacy coś wspominali.
- Dokładnie, masz jakiś pomysł, gdzie pójść?
- No pewnie, jest jedno fajne miejsce, gdzie zawsze chodziliśmy, a dawno nas tam nie było - powiedział szeroko się uśmiechając.
- W takim razie poinformujesz chłopaków dzisiaj wieczorem.
 W odpowiedzi dał mi całusa w nos. Siedzieliśmy w restauracji około trzech godzin zajadając się pysznymi daniami. Później przenieśliśmy się wszyscy do domu, gdzie napiliśmy się wina, plotkując i oglądając bajki z Antkiem. Gdy maluch padł zmęczony zanieśliśmy go z Bartkiem do łóżka. Mój ukochany posiedział z nami do dwudziestej trzeciej po czym uznał, że jedzie do swojego mieszkania.
- Mogę spać u ciebie? - zagadnęłam go gdy ubierał już buty. Spojrzał na mnie zaskoczony, a po chwili na jego twarzy zawitał dziwny uśmieszek.
- Pewnie, że możesz - odpowiedział.
- To poczekaj, tylko spakuję kilka rzeczy.
 Pobiegłam do swojego pokoju i wrzuciłam do torby jakąś bluzę i jeansy na jutro, kosmetyczkę, a później zabrałam kosmetyki z łazienki.
- Ja idę spać do Bartka, żeby rodzice mieli cały pokój dla siebie - powiedziałam stając w salonie.
- Ależ nie trzeba, kochanie.. - zaczęła mama.
- Idź, idź mała - przerwała jej jednak Anka z głupim uśmiechem. Pokręciłam tylko głową i ucałowałam wszystkich na pożegnanie. Ubraliśmy oboje kurtki, chłopak owinął mnie szalikiem, krzyknął "dobranoc" w głąb domu i wyszliśmy w czarną, gwieździstą noc.
- Hania z Karolem nie będą mieli nic przeciwko, że u was nocuję? - zapytałam gdy byliśmy już w samochodzie.
- No co ty. Zresztą ich nie ma, wracają dopiero jutro.
 Droga minęła nam w ciszy, bo powoli zasypiałam. Właściwie przysnęło mi się, ale gdy Bartek otworzył drzwiczki z mojej strony przebudziłam się dzięki chłodnemu powietrzu.
- A już myślałem, że będzie okazja zaniesienia królewny na rękach na górę - powiedział biorąc ode mnie torbę.
- No niestety mój królewiczu, innym razem - odpowiedziałam całując go w usta. Zamkną samochód, wziął mnie za rękę i poszliśmy na górę. Bartek pierwszy wziął prysznic, a ja w tym czasie pooglądałam komediowe seriale. Jednak gdy nadeszła już moja kolej, gdy wytarłam się ręcznikiem zauważyłam, że kompletnie zapomniałam o czymś do spania. Wzięłam szlafrok podpisany imieniem siatkarza i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki.
- Bartuś, mógłbyś dać mi jakąś koszulkę i spodenki? Bo zapomniałam rzeczy na noc - zagadnęłam go siadając mu na kolanach. Jego mina - bezcenna. Próbowałam powstrzymać śmiech i zachować poważny wyraz twarzy. Nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu do ucha "szybciutko kochanie, bo marznę". Nim się zorientowałam leżałam na kanapie, tuż pod tym wielkoludem, który całował mnie namiętnie i łapczywie. Odwzajemniałam jego pocałunki wkładając mu ręce pod koszulkę. Jego rączki wylądowały pod szlafrokiem. Gładził moje nagie uda, co spowodowało ciarki na całym ciele. Jednak tuż przed pośladkami się zatrzymał, oderwał nasze usta, spojrzał mi w oczy i powiedział - już się robi kochanie.
 Ucałował mnie jeszcze w czoło i już go nie było. Zdezorientowana usiadłam na kanapie i próbowałam uspokoić oddech. Chwilę później siatkarz wrócił z ubraniem w ręce.
- Jesteś niemożliwy - powiedziałam całując go w usta i znikając w łazience.

***
Jest i nowy ;) Mam nadzieję, że się spodoba ;D
A oto i Krzysiu ; )