Translate

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 33.


- Serio? Aha, no skoro tak - powiedziała moja siostra zerkając raz na mnie raz na Bartka. Było już po dwudziestej, a oni dalej opowiadali nam swój wyjazd. Około dwudziestej pierwszej Antek zaczął nam zasypiać. Wzięliśmy go z Kurkiem do jego pokoju i położyliśmy malucha w jego łóżku. Był zmęczony dzisiejszym dniem, bo wiele zwiedzali jeszcze. Gdy wróciliśmy do salonu, okazało się, że Ania z Robertem przenieśli się na kanapę. Wyjęłam z szuflady cztery świeczki i poszliśmy usiąść koło nich. Odpaliłam waniliowe świeczki i powstała cudna poświata. Bartek usiadł za mną i objął mnie ramieniem, trzymając w drugiej ręce kieliszek z winem. Robert włączył jakiś film, którego nikt jeszcze nie oglądał i był z opisu całkiem ciekawy. Gdzieś w nudnym momencie wszyscy uznali zgodnie że pora na toaletę. Anka poszła pierwsza, później ja, a następnie chłopacy. W czasie gdy Robert z Bartkiem gadali jeszcze o jakiejś grze, poszłam zrobić z siostrą herbatę.
- Więc? Jak to z wami jest Gosieńko? To już tak oficjalnie? - zapytała mnie Ania gdy zostałyśmy same.
- Szczerze mówiąc, nie rozmawialiśmy o tym. Ale tak jak teraz jest, jest cały czas.
- Oooo, Gosia ma chłopaka - powiedziała śmiejąc się i dźgając mnie palcem w żebra.
- Wariatka jesteś - odpowiedziałam również się śmiejąc. 
- Co to za śmiechy? - zapytał Robert wchodząc do kuchni. Za nim w pomieszczeniu zjawił się Bartek. 
- A tak sobie gadamy - powiedziała Anka przytulając się do swojego męża i puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się pod nosem i Spojrzałam na Kurka, który odpowiedział mi również uśmiechem.
- Gosieńko, jest jeszcze to pyszne ciasto? - zapytał mój szwagier.
- No pewnie, że jest.
 Wzięliśmy talerzyki, herbaty, ciasto i kolejne wino. Dokończyliśmy film, a kolejne trzy godziny spędziliśmy na opowieściach z meczy, w których zawsze jakiś siatkarz, był przedstawiony jako wariat i kończyło się to śmiechem. Dopiero w okolicach pierwszej Bartek zebrał się do domu. Pożegnałam go soczystym buziakiem i poszedł. W salonie napotkałam uśmiechniętą rodzinkę przyglądającą mi się uważnie.
- A wam o co chodzi? - zapytałam siadając na brzegu sofy z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Gosia ma chłopaka - zanuciła Anka.
- No zwariowałaś! - zawołałam rzucając w nią poduszką.
- Właśnie, że nie. Robert, powiedz jej to co mi.
- Co? O co chodzi? - zapytałam patrząc na nich zdezorientowana.
- No wiesz, nie wiem czy mogę ci to powtórzyć. Nie wiem czy to nie było powiedziane w męskim sekrecie - zaczął się nabijać Robert.
- Ej, no weź! Jak już zaczęliście temat, to chcę wiedzieć - spierałam się uparcie.
- No dobra, dobra. Kurek zapytany, czy jesteście razem, powiedział z rozanielonym uśmieszkiem, że tak.
 Coś zakołysało się w moim brzuszku. "To pewnie te motylki" pomyślałam i się uśmiechnęłam.
- No popatrz na nią - powiedziała Ania.
- Mhm, to ten sam uśmiech - odpowiedział Robert.
- Dobranoc państwu, udanej nocy.
 Gdy tylko zamknęłam drzwi od swojego pokoju usłyszałam podekscytowane szepty. Wiedziałam, że tej sprawy tak szybko nie zostawią. Przebrałam się w koszulkę i spodnie trzy czwarte i usiadłam na łóżku. Chwilę później wstałam i poszłam do łazienki. Anka i Robert byli już prawdopodobnie w swojej sypialni. Myjąc zęby usłyszałam delikatne pukanie. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich siostrę ubraną w spodenki i koszulkę z rękawkiem. 
- Gosia, ja wiem, że ty byś pewnie wolała jutrzejszy dzień spędzić z Bartkiem i w ogóle. Mam jednak takie pytanko, czy zabrałabyś Antka jutro na plac zabaw? Mówił nam, że bardzo by chciał, a patrzyłam w pogodę i ma być jutro ładnie - powiedziała Ania wchodząc do pomieszczenia i wyciągając z kosmetyczki swoją szczoteczkę. Wypłukałam usta i spojrzałam na nią. 
- No pewnie, że go zabiorę. Żaden problem, a właściwie sama przyjemność.

no to jak? będzie 5 komentarzy dla Bartka? *.*

3 komentarze:

  1. Bartek ładnie prosi i szefowa też, więc pozostaje mi tylko dodać komentarz :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za brak komentowania, ale czasu mało, jeszcze ten mecz. ;d
    Czekam na te komplikacje z niecierpliwością. xd
    Ale jak jest przyjemnie to też nie pogardzę. ;p

    Co do meczu to było świetnie! Po jednym razie uzależniłam się od kibicowania na żywo. ;)
    Szczególnie, że Zati i Kłosik przeszli jakiś metr ode mnie, Andrea nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i mi pomachał (szedł jakieś 2 metry ode mnie. ;d uroki siedzenia przy płycie xd), Kooistra obejmował mnie a ja jego xd
    A Pszczoła Skry przybiła mi żółwika. xd
    Było super świetnie choć te laski co robiły Winiarowi zdjęcia, jak on leżał kontuzjowany to bym wybiła.

    Czekam na kolejny rozdział! ;)
    I niech trzy osoby jeszcze skomentują, bo ja tu z ciekawości zejdę. ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kuurcze, no normalnie zazdroszczę, tyle emocji :D ta pszczoła, ten Andrea, i w ogóle ; )

      no już szykuję jakiś kolejny powolutku :D ale coś nie chcą komentować.. ;<

      Usuń