Translate
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Rozdział 29.
- Rozumiem, chciałabym dawać mu takie bezpieczeństwo i szczęście. Na prawdę, znam go nie długi czas, ale już wiem, że jest wyjątkowym chłopakiem i zasługuje na wszystko co najlepsze.
- I dzięki tym słowom mogę stwierdzić, że nie masz się czego obawiać, bo dasz mu to na co zasługuje.
- Myślisz?
- Tak. Jestem tego pewna - powiedziała uśmiechając się szczerze. Czułam, że do końca mojego pobytu tutaj, zaprzyjaźnimy się. Kolejne pół godziny treningu spędziłyśmy, na śmianiu się z chłopaków i gadaniu o niczym konkretnym. Uznałyśmy, że potrzebujemy kofeiny. Ubrałyśmy się w kurtki i podążając w stronę drzwi, zostałyśmy zawołane do barierki.
- A wy dokąd? - zapytał zaskoczony Karol, za którym już szedł Bartek.
- Na kawę, ileż można patrzeć jak bawicie się tą piłką? - odpowiedziała Hania śmiejąc się wesoło. Karol wziął ją w ramiona i pocałował.
Bartek podszedł do barierki, wyciągnął do mnie rękę, którą pociągnął mnie ku sobie i delikatnie, ale namiętnie pocałował. Ponownie stado motyli zatoczyło koło w moim brzuchu. Chwyciłam go za kark i kontynuowałam pocałunek, gdy reszta chłopaków zaczęła wiwatować, gwizdać i krzyczeć. Zaczęliśmy się śmiać nadal się obejmując. Spojrzałam na nich zza Bartka i puknęłam się w czoło.
- No dobrze, dobrze dziewczyny. Idźcie już, bo mi zawodników rozpraszacie - powiedział roześmiany trener.
- Pa chłopaki - powiedziałyśmy machając im na pożegnanie. Wyszłyśmy z hali ubierając się w kurtki i zalały nas promienie słońca.
- Ładny dzisiaj dzień - powiedziała Hania uśmiechając się i idąc w stronę pobliskiej kawiarenki.
- Faktycznie, po takiej śnieżycy, to aż szok, że jest tak ładnie.
- W sumie racja, a właśnie, co wy robaczki robiliście jak śnieżyca szalała? Mam nadzieję, że grzeczni byliście?
- No naturalnie! Filmy oglądaliśmy, jedliśmy różne rzeczy i tym podobne.
- No to dobrze.
Doszłyśmy chwilę później do kawiarenki i weszłyśmy do środka. Gdy już wybrałyśmy stolik rozejrzałam się wokoło. Lokal urządzony był w jasnych, ciepłych kolorach, na parapetach stały kwiaty. Podobało mi się tutaj bardzo, przez co uznałam, że wybierzemy się tu z Bartkiem kiedyś. Przy stolikach obok siedziały dziewczyny, mniej więcej dwa lata młodsze ode mnie. Gdzieś przy oknie starsza pani z książką i jedna zakochana para. Podszedł kelner i złożyłyśmy zamówienia na wz'tkę i cappucino.
- No to jak loczuś? Masz już jakieś plany na studia? - zapytała Hania.
- No kilka mam, powoli trzeba będzie na poważnie nad tym pomyśleć.
- A jakieś wstępne pomysły?
- Pewnie, myślę nad fizjoterapią tutaj, w Bełchatowie. W Warszawie nad filologią angielską i stosunkami międzynarodowymi, a we Wrocławiu nad turystyką.
- O proszę, sporo tego. Masz nad czym myśleć.
- Dokładnie - powiedziałam w momencie gdy kelner postawił przed nami zamówienia. Patrząc za okno zajadałyśmy się pysznymi ciastkami.
- O cześć Hanka, co słychać? - usłyszałam ciepły, męski głos i odwróciłam się w stronę z której dobiegał. Przy naszym stoliku stał wysoki chłopak, z bardzo króciutko obciętymi włosami, w ciemnych jeansach, białej koszulce i czarnej bluzie bez kaptura na zamek. Spod podwiniętych rękawów widać było tatuaże.
- Cześć Marcin - powiedziała Hania zaskoczona jego widokiem. - A ty nie wyjechałeś na ferie?
- No jak widać, zostałem. Praca była, więc postanowiłem, że poleniuchuję kiedy indziej - odpowiedział uśmiechając się do niej.
- Ah no tak. Może się przysiądziesz? Właśnie, to jest Gosia, Gosia to Marcin.
- Hej - powiedziałam ściskając jego dłoń na powitanie. Dostawił sobie krzesełko do naszego stolika i zamówił czarną kawę.
- No więc? Jak tam wasze ferie? I skąd jest Gosia? - zapytał rozsiadając się wygodnie na swoim miejscu.
- Z Warszawy - odpowiedziałam upijając łyk cappucino.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem dlaczego, ale już nie lubię tego Marcina ;/
OdpowiedzUsuńR :*
Za słodko! ;d
OdpowiedzUsuńA ja go lubię. ;d
Bo chyba dobrze czuję, że namiesza sporo. ;d
Ale potem Gosia z Bartkiem niech już mają spokój - przeżyję jedno skomplikowanie, ale dwóch już nie. xd
Jedziesz 16.12 na mecz?
Bo mi się udało dostać najlepsze bilety o jakich tylko mogłam pomarzyć - 1 rząd przy płycie! ;d
o nieeee, to zazdroszczę takich miejsc ;D ja się niestety nie wybieram ;< opowiesz mi jak było ;)
Usuńi dobrze czujesz, że namiesza ;d
Zdam relację! ;d
OdpowiedzUsuńDobrze, że namiesza, ja lubię jak się dzieje. xd
Czekam na kolejny. ;)