Translate

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 37.


 Na zegarze wybiła godzina szesnasta, a telefon domowy się rozdzwonił.
- Słucham? - powiedziałam do słuchawki.
- Cześć Gosiala, ja za jakieś półgodziny będę okej? Zajadę jeszcze tylko na jakieś zakupy i wracam - usłyszałam głos Anki.
- No pewnie, nie ma sprawy. To czekamy.
 Przeskoczyłam na jakiś film, a moja siostra się rozłączyła.
- Widziałam to - powiedziałam do Marcina. - Masz może ochotę na "Mamma mie"?
- Serio? Jak chcesz to możesz włączyć, żaden problem.
 I tym sposobem zaczął się film. Tak właśnie myślałam, że nie lubi tego typu, ale dzielnie się trzymał. Dwadzieścia minut później przyjechała Ania.
- Czeeeeść - zawołała z korytarza. - Pomocy!
 Wstałam stopując film i poszłam zabrać część zakupów.
- Dzień dobry - powiedział Marcin, który jak się okazało wstał za mną, żeby pomóc.
- Ooo, dzień dobry, dawno was nie było z Magdą u nas - spojrzała na niego lekko zdziwiona Anka. Nawet nie wiedziałam, że wcześniej tu bywał. Zanieśliśmy zakupy do kuchni, a dzieciaki wyleciały z pokoju Antka.
- Cześć mamo - zawołał Antek.
- Dzień dobry pani - powiedziała grzecznie dziewczynka.
- Cześć dzieci - odpowiedziała im moja siostra.
 Wyjęła z torby mandarynki i żelki, no i nie trzeba wiele główkować, żeby zgadnąć za co złapał się mój siostrzeniec. Wszyscy się zaśmialiśmy a Antek z Magdą polecieli do telewizora włączyć sobie bajki.
- No dobra młoda, pora się zbierać. Dziękujemy za gościnę, ale nasze ubrania na pewno już wyschły - powiedział Marcin kierując się do łazienki z małą, żeby ją przebrać. Pomogłam Ance rozpakować resztę zakupów i widziałam, że ma jakieś pytanie, które nie dawało jej spokoju, ale chyba czekała, aż wyjdą. Dziesięć minut później oboje stali w przedpokoju ubierając kurtki i buty.
- Dzięki za miło spędzony czas - powiedział Marcin do mnie, a później przybił piątkę Antkowi. - To do zobaczenia chłopie.
- To cześć - odpowiedział malec. Później Magda przytuliła mnie i mojego siostrzeńca, po czym wyszli. Antek poleciał do salonu dalej oglądać bajki, a ja poszłam do kuchni. Anka stała do mnie tyłem i szykowała coś do jedzenia. Wyjęłam z lodówki sok i nalałam go sobie do szklanki.
- Skąd ty go wzięłaś? I dlaczego do domu? - zapytała nie odwracając się do mnie.
- Poszłam z Antkiem na plac zabaw, byli tam razem z Madzią. Pogadaliśmy, później była wojna na śnieżki i byliśmy wszyscy mokrzy więc zaprosiłam ich na herbatę. To jakaś zbrodnia?
- No żadna, ale.. nie wiem, nie pasuje mi tu coś. Zawsze tylko podrzucał małą, a tym razem pojawiła się Gosia i siedział tutaj.
- Nie przesadzaj, sa ferie, może po prostu miał więcej czasu.
- Jasne, jasne. Mam złe przeczucie co do tego chłopaka. Zajmij się lepiej Bartkiem.
- Zajmę się, zajmę. Już nie długo nawet - powiedziałam wystawiając jej język. Zauważalnie się rozpromieniła więc ciągnęłam temat. - Zaprosił mnie i Antka do kina dzisiaj. Musze lecieć się przebrać i ogarnąć.
- No to leć, leć. Wybraliście już film?
- Kurcze, całkiem zapomniałam.
- Idź się szykuj, coś z Antkiem wybierzemy.
 Tym sposobem mogłam iść do siebie. Stanęłam przed otwartą szafą i zaczęłam się zastanawiać w co by się tu ubrać. Wyjęłam czerwoną koszulę w kratkę i ciemne tregginsy. Uznałam, że to dobry zestaw. Na powiekach namalowałam sobie wąskie kreski, rzęsy pociągnęłam tuszem. Włosy rozpuściłam i ugniotłam z pianką. Wychodząc z pokoju usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.

* * *
Ostatnio nie mam czasu, ani weny. Wybaczcie.

3 komentarze:

  1. Wena kiedyś przyjdzie, może już nie długo.
    Co do rozdziału - nie lubię Marcina dalej :(
    Pięknie jest póki co :D

    R :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hej, lubię Twoje opowiadanie! na początku uraczył mnie szablon gdyż w moim opowiadaniu był taki sam szablon, a z racji ze mam do niego sentyment... a później wciągnęłam się Twoja historię. zastanawiam się tylko po co pojawił się ten Marcin, i czemu rozdziały są takie krótkie.
    dodaję do zakładek i zapraszam do siebie ;) http://chwile-ulotne-jak-ulotki.blogspot.com/ pozdrawiam, NawiedzonaWiedźma :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jej, haha :D no więc tak, Marcin pojawił się, ponieważ nie chciałam żeby było ciągle ładnie, cudnie, cukierkowo ;p a nad długością rozdziałów obiecuję popracować ; )

      Usuń