Translate

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 39.


 Ponownie można się domyśleć jakie duże ilości jedzenia ten słoń nakupował. Gdy to zobaczyłam zaczęłam się po prostu śmiać. Każdy z nas miał duży popcorn, czekoladki i colę, a Bartek chciał kupować jeszcze nachosy, ale go jakoś powstrzymałam. Zabraliśmy się cudem dosłownie z tym wszystkim i poszliśmy na salę. Najszybciej jak to było możliwe znaleźliśmy swoje miejsca. Na całe nasze szczęście, Antek dał się namówić, żeby siedzieć tylko koło Kurka, który chciał siedzieć też koło mnie. Oprócz nas w sali było może dziesięć osób. Chłopacy powoli zajadali się popcornem i zaczęły się reklamy. Siedziałam zastanawiając się co to właściwie będzie za film, bo oni wiedzieli. Zaczęły się jakieś napisy początkowe więc chciałam się wygodnie umiejscowić. Bartek objął mnie jedną ręką tak żebym mogła wtulić się w jego ramię, co też zrobiłam. Lubię gdy mnie przytula, gdy jest obok. Jego perfumy pachniały tak intensywnie, że gdy się mocniej zaciągnęłam zakręciło mi się w głowie, co skwitowałam uśmiechem. Miałam pecha, a może szczęście, że Kuraś to zauważył i zniżył się lekko, po czym szepnął mi do ucha :
- Czemu się uśmiechasz?
- Bo masz świetne perfumy - odpowiedziałam również szeptem. Uśmiechnął się promiennie i zajął się ponownie filmem. W sumie mnie osobiście nie urzekł, ani obsadą, ani fabułą. Jakiś taki był chyba w nie moim guście. Dlatego obmyślałam plan, jakby tu rozproszyć Bartka. Szturchnęłam go lekko kolanem i podniosłam głowę, tak aby spojrzeć w jego oczy.
- Co mnie zaczepiasz? - zapytał uśmiechając się.
- Zróbmy coś fajnego.
- Teraz?
- Mhm.
 Na jego reakcję nie długo musiałam czekać, chwycił moją twarz wolną ręką i lekko przyciągając do siebie powoli ale namiętnie mnie pocałował. Wydawało mi się, że cały świat się zakręcił i nie chciałam żeby ta chwila się kończyła. Oparłam dłonie na jego torsie i dałam ponieść się chwili, która trwała. Gdy jednak odsunął swoją twarz delikatnie czułam nie dosyt. W jego szeroko otwartych oczach widziałam to samo.
- Może odwieziemy później Antka i wpadniesz do mnie? Na wino na przykład? Hanki i Karola nie ma, także mam wolną chatę - zagadnął z łobuzerskim uśmiechem.
- Jestem jak najbardziej za - odpowiedziałam kradnąc mu malutkiego i szybkiego buziaka. Zdezorientowany popatrzył na mnie i wrócił do oglądania filmu. Nadal mi się nie podobał, ale perspektywa tego, że reszte wieczoru spędzę z tym wielkoludem rozpromieniała mnie od środka. Wytrzymałam do końca a po napisach wyszliśmy.
- Ciociu? Pójdziemy coś zjeść? Straszliwie zgłodniałem - powiedział Antek.
- No pewnie, na co masz ochotę? - odpowiedziałam.
- Nie wiem, może frytki!
- No dobra, to teraz zapytaj naszego kierowcę czy nas zawiezie.
- Nawet mały nie próbuj, wasze życzenie jest dla mnie rozkazem - odparł Bartek obejmując mnie ramieniem, a małemu czochrając włosy. Skierowaliśmy się w stronę samochodu i mieliśmy szczęście, że tym razem nikt nas nie zaczepił. Bartek ruszył w nie wiadomym dla mnie kierunku, ale się domyślałam, że do mcdonalda. Nie pomyliłam się i jakiś czas później zajechaliśmy pod okienko, gdzie zamówiliśmy trzy razy frytki i trzy razy mcflurry. Drogę do domu przebyliśmy w wyśmienitych humorach. Wszyscy się śmiali z Antkowych żartów i z kabaretów, które o dziwo leciały w radiu.
- To jak? Jedziesz jeszcze do mnie? - zapytał Bartek parkując pod domem.
- Pewnie, pójdę tylko odprowadzić młodego.
 Antek ledwo żył więc szliśmy dosyć wolno. Odprowadziłam go do pokoju i pomogłam mu się przebrać, bo była już dwudziesta druga. Położył się do łóżka i włączył sobie telewizje, żeby lepiej mu się zasypiało.
- Było super ciociu - powiedział gdy wychodziłam z pokoju.
- To dobrze mały, dobranoc - odpowiedziałam machając mu i posyłając mu buziaka. Zaszłam do swojego pokoju i wsadziłam do torby spodenki i koszulkę na ramiączkach, jako piżamę, szare legginsy i czarną bluzę na jutro. Oczywiście na wszelki wypadek. Wrzuciłam też kosmetyki i powędrowałam do łazienki po szczoteczkę.
- A ty się gdzieś jeszcze wybierasz? - zagadnęła mnie Anka wchodząc do pomieszczenia.
- Tak, jadę do Bartka, na wino.
- Na wino powiadasz? I potrzebna ci do tego torba ciuchów i szczoteczka? - zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No bo, jak będzie bardzo późno, no to jak wrócę narobię hałasu, rozbudzę was..
- Już dobra, dobra. Nie musisz się tłumaczyć, pełnoletnia jesteś.
 Wyszła powoli, a ja zaszłam jeszcze tylko do salonu, żeby powiedzieć mi dobranoc, na co usłyszałam jedynie, że mamy być grzeczni. Śmiejąc się z nich wyszłam z domu i wsiadłam do auta.
- Widzę, że pomyślałaś o tym samym co ja - powiedział Bartek kiwając głową w stronę mojej torebki.


1 komentarz:

  1. Uuulalala :D
    Będzie się działo :D
    Poproszę rozdział 40 jak najszybciej :P

    R :*

    OdpowiedzUsuń