Translate

piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 22.


- Dobra, dobra, litości! - krzyczałam wijąc się ze śmiechu.
- Nie ma litości na wojnie mała - powiedział śmiejąc się szatańsko.
- Mała? - powiedziałam śmiejąc się i próbując go gilgotać. Po chwili oboje się śmialiśmy siedząc na kanapie. Jakimś sposobem, owo siedzenie wyglądało tak, że ja leżałam właściwie na jego kolanach. Gdy się uspokoiliśmy siedział z zamyślonym wyrazem twarzy i mi się przyglądał. W pewnej chwili odgarnął kosmyk z mojej twarzy, najwyraźniej w szale śmiechu wyleciał z mojego koczka. 
- To co, oglądamy? - zapytał nadal mi się przyglądając.
- No pewnie, a nie jesteś głodny? Już przed czwartą - odpowiedziałam.
- A w sumie może coś bym zjadł.
- To co, coś z wczoraj odgrzewamy, czy zamawiamy pizze?
- Hm, pizza?
- Pewnie, tylko ty wybierasz skąd i jaką, bo ja nie wiem co dobrego macie w Bełchatowie jeszcze.
- Ok, to daj mi chwilę.
 Wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił zamawiając dwie duże pizze z kurczakiem i słonecznikiem. Dowiedzieliśmy się że za 10 minut przyjedzie nasz obiad. Spędziliśmy ten czas na kłótniach o to jaki film teraz oglądamy.
- Hej, a może masz ochotę na piwo? - zapytał nagle Bartek.
- W sumie możemy coś tam wypić - powiedziałam z uśmiechem. - A nie zaszkodzi to twojej formie? - zaśmiałam się. Ponownie chciał mnie zagilgotać, ale zdążyłam się zasłonić poduszką. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeskoczyłam z łóżka i poszłam otworzyć. Poszedł za mną i zanim zdążyłam się zorientować  gdzie zostawiłam portfel, zapłacił za pizze, dał autograf dostawcy i zamknął za nim drzwi.
- To co? Jemy? - zapytał idąc w stronę salonu. Położył pizze na stole, a ja poszłam po dwa talerze. Gdy wróciłam już siedział i ponownie przeglądał tytuły. Dałam mu talerzyk i włączyłam film wcześniej wybrany zasiadając obok niego. Zjadłam jedynie dwa kawałki, on zjadł resztę tej pizzy, i kawałek z drugiej. Oglądaliśmy i gdy skończyliśmy jeść, zaczęły się straszne rzeczy. Usiadłam z kolanami pod brodą, a w gorszych momentach chowałam w nich głowę. Bartek przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem.
- No już, spokojnie, to tylko film - szepnął mi do ucha. Spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy i poczułam się o wiele bezpieczniej. Wtuliłam się jeszcze mocniej i oglądaliśmy. Gdy film się skończył jeszcze chwile siedzieliśmy w siebie wtuleni. Było mi niesamowicie wygodnie, ciepło, przyjemnie. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Odsunęłam się odrobinkę i ucałowałam go w policzek.
- Dziękuję za ochronę, mój bohaterze - dodałam uśmiechnięta.
- Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość - odpowiedział z promiennym uśmiechem. Przyjrzałam mu się uważnie, miał takie słodkie zmarszczki pod oczami gdy tak szeroko się uśmiechał. Podobał mi się, musiałam to w końcu przyznać sama przed sobą. Bardzo mnie zauroczył swoją osobą przez te trzy dni.
- To co teraz robimy? - zapytał nie wypuszczając mnie z uścisku.

jeny, prawie 1400 wejść, jesteście mega! <3
zapraszam również na : http://grecki-sen.blogspot.com/ . mój drugi blog ;)

4 komentarze:

  1. Wiemy, wiemy, że jesteśmy meeegaaa :D
    Powtórzę to, co napisałam pod poprzednim rozdziałem: Niech oni się w końcu pocałują! ;)
    Świetny rozdział :)

    R :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już nie długo się pocałują :D już wkrótce ;)

      Usuń
    2. Ale patrz, patrz! Masz ponad 1400 wejść ;p

      R :*

      Usuń