Translate
czwartek, 11 października 2012
rozdział 5.
z perspektywy Gosi
Bartek usiadł na przeciwko mnie i prawie ciągle dotykaliśmy się kolanami. Swoją drogą, strasznie mało miejsca mieli przy tych stolikach. Uśmiechnęłam się sama do siebie nad kartą. Wybrałam gorącą czekoladę i sernik z brzoskwiniami. Uwielbiam wręcz takie zestawienie. Podeszła do nas kelnerka i oczywiście na wstępie poprosiła siatkarzy o autografy. Podpisali z uśmiechami na twarzach. Później przyjęła zamówienie. Czekaliśmy jakieś 5 minut, może dłużej. Później gadając, śmiejąc się i żartując jedliśmy to co postawiono przed nami. Bartek jak zauważyłam co jakiś czas na mnie zerkał, i gdy spotykały się nasze oczy uśmiechał się. Odpowiadałam mu tym samym, bo zdążyłam polubić jego uśmiech.
- Co tak Gosieńko siedzisz i się nie odzywasz? - zagadnął mnie Kłosik.
- A wiesz Karolu, słucham waszych opowiadań - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ah, no tak tak. Siatkarskie ploteczki. Koniec tego, może jedyna pani w tym towarzystwie nam teraz coś opowie, hm?
- Ale ja nie wiem co!
- Cokolwiek.
- Hmmmm. Cokolwiek? No to nie wiem. Nie no poważnie chłopaki, opowiadajcie coś, zabawnie jest wtedy. Na poważne rozmowy będzie czas kiedy indziej.
- Obiecujesz? - zapytał Zati.
- No tak, tak. Oczywiście - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Zaczęli dalej coś opowiadać, gadać i śmiać się. Zjadłam mój pyszny sernik, i w sumie z chęcią zjadłabym jeszcze jeden kawałek. Miałam szczęście bo akurat podeszła kelnerka. Robert zamówił kawę, ja sernik, tak samo Bartek, a reszta nic nie chciała. Zobaczyliśmy, że pruszy śnieg. Oczywiście Antek wpadł na pomysł, żeby ulepić bałwana. Chłopacy chętnie z nim wyszli, zostałam sama z Robertem i Bartkiem.
- Jeny, jaka cisza i spokój jak ich nie ma - powiedziałam śmiejąc się.
- Dokładnie, ty nie wiesz co się czasami w szatni dzieje. Człowiek własnych myśli nie słyszy, bo oni ciągle o czymś gadają - odezwał się Bartek. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i poczułam lekki dreszcz.
- Dobra dzieciaki, ja pójdę może zobaczę jak mój syn się czuje - powiedział Robert wstając. Oczywiście musiałam go przepuścić, więc wyszłam i wróciłam na swoje miejsce, na przeciwko Bartka. Gdy Robert sobie poszedł popatrzyłam ponownie nieśmiało na chłopaka, który mi się przyglądał. Szybko spuściłam wzrok na jego ciasto. Stało przed nim i czekało aż zacznie je jeść. Wzięłam swój widelczyk i odkroiłam sobie kawałek.
- Z czym to? - zapytałam ponownie na niego patrząc.
- Z kokosem i polewą czekoladową. A twoje? - powiedział łapiąc za widelczyk i również biorąc kawałek mojego sernika.
- Mmmm, pyszne - powiedziałam zajadając się nadal jego sernikiem. On na mnie popatrzył i zaczął się śmiać.
- Chcesz się wymienić? - zapytał nadal się śmiejąc.
CZYTAM = KOMENTUJĘ.
podoba się? ;>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zajebiste.
OdpowiedzUsuńpo prostu zajebiste!
THIS IS AMAZING :-)