Translate

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 6.


- Na pewno? - zapytałam patrząc na niego z niedowierzaniem i zaskoczeniem.
- No pewnie, twój też jest dobry. Czasem trzeba trochę odmiany - zaśmiał się zamieniając nasze talerzyki. Znałam go krótko, a już go lubiłam. Chwilę później wpadł Zati.
- Co robicie? - zapytał patrząc na nas. Spojrzałam na Bartka, on na mnie i wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Tańczymy w balecie - powiedział w końcu Bartek.
- Haha, Kura, bardzo zabawne - powiedział Paweł i usiadł koło Kurka.
- Ty się Zatorski zabieraj mi stąd z tą mokrą kurtką, dobrze ci radzę - powiedział lekko podirytowany.
- Spokojnie, spokojnie - powiedział i wstał. Zdjął kurtkę, powiesił ją na wieszaku i usiadł, ale tym razem koło mnie.
- Co dobrego jesz? - zapytał zabierając mi widelczyk i kawałek sernika.
- Serniczek z czekoladą i kokosem. Wybór Bartka.
- Jak to Bartka?
- No normalnie, od dzisiaj jest moim mentorem w wyborze deserów - powiedziałam uśmiechając się do Kurka. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. "oho, Anka."
- Słucham?
* Małgorzato Mrozik, czy możesz mi powiedzieć gdzie wy do cholery jesteście? Dochodzi 17, nie głódźcie mi dziecka tylko wracajcie do domu. Za pół godziny widzę was tutaj, najlepiej z prezentem przeprosinowym. 
I się rozłączyła, a ja zaczęłam się śmiać. Chłopacy popatrzeli po sobie, a później na mnie.
- Stało się coś? - zapytał Bartek.
- Taak, moja siostra chce nas zabić, haha - powiedziałam.
- Lecę po trenera - zerwał się Zati. W biegu ubrał kurtkę, a zaraz byli tutaj wszyscy spowrotem. 
- Anka dzwoniła? - zapytał Robert.
- Owszem, i oczekuje prezentu na przeprosiny. Lepiej weźmy jej kawałek jakiegoś ciasta. Mamy tylko pół godziny więc się pośpiesz.
- Jasne, to ty się zbieraj, pożegnajcie się z Antkiem z drużyną i widzimy się przy aucie.
- Ok - powiedziałam wstając i ubierając kurtkę. Zapięłam się pod samą szyję, zabrałam torebkę i wyszliśmy. Gadaliśmy jeszcze chwilę i z kawiarni wyleciał Robert.
- To na razie chłopaki, wsiadać robaczki do auta - powiedział otwierając samochód.
- No pa chłopaki, do jutra - powiedziałam machając im i wsiadając do auta.
Oni powoli skierowali się do samochodu Karola. Machali nam, póki nie skręciliśmy tak, że nie było ich widać.
- Świetny dzień - powiedziałam.
- Noo, nie mów hop nim nie skoczysz. Twoja siostra nas ukatrupi - powiedział śmiejąc się Robert. Na kolanach miałam chyba pół blachy ciasta.
- Co dla niej wziąłeś?
- Ten sernik kokosowy z polewą, podobno się nim zachwycaliście z Kurakiem.
- No tak, bo jest pyszny. Ale skąd ty to wiesz? - popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Zati coś wspominał - powiedział wystawiając mi język. - Chyba bardzo polubiliście się z Bartkiem, nie ? - dodał zerkając na mnie.
- No bardzo fajny chłopak - odpowiedziałam.
- Mhm, to się widzi - pokiwał głową. Nim się obejrzałam staliśmy na podjeździe pod ich domem.
- No, to teraz módlmy się, aby smakował jej ten sernik - powiedział śmiejąc się Robert.

1 komentarz: